niedziela, 3 października 2021

Pełnomocnictwo dla najemcy - kiedy się przyda?

Pełnomocnictwo dla najemcy to ciekawe rozwiązanie jeśli ufamy osobie wynajmującej lokal. Wyjaśniamy, w jakich sytuacjach może ono okazać się przydatne.

Ustawa z 24 czerwca 1994 roku o własności lokali wskazuje, że w sprawach dotyczących nieruchomości wspólnej decydują wyłącznie właściciele mieszkań i lokali użytkowych. Takie osoby są również stroną w stosunkach ze wspólnotą. Warto nadmienić, że we wspominanej ustawie ani razu nie pojawia się określenie „najemca” lub „najem”. Niemniej jednak, istnieją pewne sytuacje, w których wspólnota mieszkaniowa musi nawiązać kontakt z najemcą. Takie kontakty będą miały inny charakter jeśli właściciel mieszkania przygotuje pełnomocnictwo dla najemcy. To rozwiązanie sprawia, że osoba wynajmująca mieszkanie może np. współuczestniczyć w zarządzaniu nieruchomością wspólną zamiast właściciela lokalu i załatwiać pewne sprawy. Pełnomocnictwo dla najemcy jest opcją, którą można zastosować tylko wtedy, gdy dobrze znamy osobę użytkującą lokal (np. jako znajomego lub członka rodziny). Warto wyjaśnić, jak działa takie pełnomocnictwo, które czasem ułatwia wiele sytuacji (np. jeśli właściciel mieszkania wyjeżdża za granicę).

Nasz artykuł w dużym skrócie:

  • Pełnomocnictwo dla najemcy przydaje się w kilku sytuacjach (np. gdy właściciel lokalu ma zaufanie do najemcy i wyjeżdża za granicę).
  • Warto sporządzić pełnomocnictwo z podpisem notarialnie poświadczonym, które jest postrzegane przez wspólnoty jako znacznie bardziej wiarygodne.
  • Pełnomocnictwo związane z głosowaniem na zebraniu wspólnoty powinno być szczególnie starannie sporządzone.

Poniżej przedstawiamy dodatkowe informacje, które wydają się ważne w kontekście ciekawego tematu, jakim jest pełnomocnictwo dla najemcy.

Pełnomocnictwo dla najemcy przyda się w kilku sytuacjach

Wspomniane już pełnomocnictwo dla najemcy to rozwiązanie, które może przydać się w kilku sytuacjach. Pierwszą z nich jest najem lokalu przez członka rodziny lub dobrego znajomego w sytuacji, gdy właściciel mieszkania nie może osobiście załatwiać spraw związanych z „M” (np. z powodu wyjazdu). Chodzi również o uczestnictwo w zebraniach wspólnoty mieszkaniowej i głosowanie jako pełnomocnik właściciela mieszkania.

Innym przykładem zastosowania opisywanego pełnomocnictwa jest sytuacja, w której najemca sam opłaca wszystkie koszty związane z lokalem i dlatego chce mieć wgląd w rozliczenia (tzn. sprawdzać saldo wpłat). Bez pełnomocnictwa wspólnota mieszkaniowa nie może ujawnić najemcy np. informacji o ewentualnych zaległościach i nadpłatach. Pełnomocnictwo dla najemcy może okazać się przydatne również wtedy, gdy wspólnota mieszkaniowa przegłosowała uchwałę umożliwiająca korzystanie z części nieruchomości wspólnej tylko właścicielom mieszkań. Wówczas pełnomocnictwo udzielone najemcy pomoże ominąć ten zakaz bez konieczności zaskarżania kontrowersyjnej uchwały. Warto pamiętać, że takie zaskarżenie przez właściciela będzie już niemożliwe jeśli minął ustawowy termin (6 tygodni).

Czwarta sytuacja skutkująca tym, że pełnomocnictwo dla najemcy będzie przydatne, wiąże się z przypadkiem, w którym mieszkanie zostało wynajęte przez dłuższy czas, a najemca prowadzi podnajem. Wówczas pełnomocnictwo jest bardzo użyteczne, bo to najemca de facto zarządza lokalem i chce np. otrzymać nowy klucz do części wspólnych, który później przekaże podnajemcom albo zamierza zgłosić zmianę liczby osób zamieszkujących w „M”.

Pełnomocnictwo powinno być starannie zredagowane …

Praktyka pokazuje, że wspólnoty mieszkaniowe dość ostrożnie podchodzą do kwestii pełnomocnictwa dla najemcy. Dotyczy to nie tylko pełnomocnictwa ogólnego o najszerszym zakresie, ale również pełnomocnictw rodzajowych dotyczących określonego rodzaju czynności (np. stałego głosowania na zebraniu wspólnoty) oraz pełnomocnictw szczegółowych związanych ze ściśle ustaloną czynnością. Warto pamiętać, że głosowanie na zebraniu wspólnoty wymaga zawsze pełnomocnictwa rodzajowego.

Każde pełnomocnictwo dla najemcy (niezależnie od jego rodzaju) powinno zostać odpowiednio i dokładnie sformułowane. Dobrym rozwiązaniem może być notarialne poświadczenie podpisu, które w kancelarii notarialnej jest wykonywane praktycznie „od ręki” i kosztuje zaledwie 20 zł + 23% VAT. W przypadku pełnomocnictwa rodzajowego dotyczącego głosowania na zebraniu wspólnoty, trzeba pamiętać, że powinno ono wymieniać czynności przekraczające zwykły zarząd. Taki wymóg wiąże się z faktem, że podczas głosowania członków wspólnoty oraz ewentualnie ich pełnomocników zapadają decyzje dotyczące czynności przekraczających zwykły zarząd.

Właściciel lokalu jako mocodawca może określić, w jakich sprawach jego pełnomocnik powinien zagłosować i w jaki sposób. Jeśli pełnomocnictwo dla najemcy nie przewiduje takich obostrzeń, to trzeba przyjąć, że pełnomocnik ma prawo głosować we wszystkich sprawach (również w ramach indywidualnego zbierania głosów). Potwierdzenie stanowi np. Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 18 listopada 2014 r. o sygnaturze akt VI ACa 127/14. Wspólnoty na ogół nie wymagają, aby pełnomocnictwo dla najemcy wymieniało konkretne głosowania z uwzględnieniem ich daty i porządku obrad (mimo Wyroku Sądu Najwyższego z dnia 15 października 2002 r. o sygnaturze akt II CKN 1479/00).

Pełnomocnik może być ukarany za przekroczenie uprawnień

W ramach podsumowania, warto przypomnieć, że pełnomocnictwo dla najemcy może zostać łatwo odwołane, a pełnomocnik ponosi odpowiedzialność za przekroczenie swoich uprawnień. Pełnomocnik działający bez umocowania lub przekraczający zakres pełnomocnictwa, odpowiada za szkody bez ograniczeń - również na podstawie artykułu 415 kodeksu cywilnego (zobacz Wyrok Sądu Najwyższego z 18 marca 2010 roku - sygn. akt V CSK 319/09).

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Najem na rok to polski standard?

Najem na rok albo inny stosunkowo krótki termin jest typowy dla polskiego rynku. Sprawdzamy, czy za granicą sytuacja wygląda inaczej.

Polski rynek najmu posiada kilka charakterystycznych cech. Chodzi nie tylko o stosunkowo mały udział osób wynajmujących mieszkania w ogóle społeczeństwa i niewielką popularność wynajmu domów. Dostępne opracowania wskazują również, że w przypadku Polski charakterystyczną sytuacją jest podpisywanie umów typowego najmu (nie krótkoterminowego) na stosunkowo niedługi czas. Najem na rok albo jeszcze krótszy termin okazuje się bardzo popularny. Warto dokładnie przyjrzeć się tej sytuacji i wyjaśnić jej przyczyny, które są związane między innymi z obowiązującymi przepisami. Ciekawe wydaje się też porównanie sytuacji dotyczącej naszego kraju oraz innych państw UE.

Nasz artykuł w dużym skrócie:

  • Wyniki badań potwierdzają, że roczne umowy najmu nadal są najbardziej popularne w Polsce.
  • W przypadku niektórych krajów europejskich (np. Francji), przepisy określają minimalny okres trwania umowy najmu.
  • Pandemia COVID-19 może dodatkowo zwiększyć skłonność wynajmujących i najemców do zawierania krótkich umów.

Poniżej rozwijamy te spostrzeżenia i prezentujemy również inne ciekawe wnioski dotyczące długości trwania wynajmu polskich mieszkań.

Najem na rok nadal jest najbardziej popularną opcją

Przed odniesieniem się do sytuacji panującej w innych krajach Europy, na pewno warto poznać polskie realia dotyczące długości najmu. Osoby zajmujące się zawodowo rynkiem wynajmu mieszkań, zapewne zauważyły dużą popularność rocznych umów. O tym, że najem na rok jest popularny mówią też wyniki badania przeprowadzonego w połowie 2018 r. przez JLL oraz Stowarzyszenie Właścicieli Nieruchomości na Wynajem „Mieszkanicznik”. Na podstawie odpowiedzi 450 osób wynajmujących lokale mieszkalne, autorzy wspomnianego badania obliczyli, że najem na rok był opcją wybieraną przez 60% zapytanych  właścicieli „M”.

Inne popularne warianty wskazane przez uczestników ankiety to najem na czas nieokreślony (14% odpowiedzi) oraz najem na czas poniżej jednego roku, ale nie krótkookresowy (12%). Warto odnotować, że najem krótkoterminowy był wskazywany tylko przez 3% respondentów, a wynajem trwający wedle umowy 1 rok - 2 lata lub 2 lata - 5 lat odpowiednio przez 6% i 4% badanych właścicieli mieszkań na wynajem. Można przypuszczać, że obecna popularność poszczególnych okresów trwania najmu mocno nie różni się od sytuacji z połowy 2018 roku.

Nie tylko Francja mocno reguluje okres najmu lokali

Ciekawym punktem odniesienia dla informacji dotyczących Polski są dane, które regularnie podaje Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju. Informacje zgromadzone przez OECD w maju 2021 r. wskazują, że kilka krajów tej organizacji wyznacza minimalny okres trwania umowy najmu. Przykładem jest Francja, gdzie najem na rok oferowany osobie fizycznej w pewnych sytuacjach nie może być w ogóle brany pod uwagę. Na mocno uregulowanym, francuskim rynku najmu minimalny przewidywany okres trwania umowy między najemcą i wynajmującym to 3 lata w przypadku nieurządzonych lokali i domów. Jeśli mieszkanie jest urządzone (umeblowane), to analogiczny okres zostaje skrócony do 1 roku. Dlatego wielu francuskich wynajmujących woli zakupić wyposażenie lokum, aby uniknąć kłopotliwych przepisów. Innym rozwiązaniem jest wynajem dla studentów, bo w tym przypadku umowę można zawrzeć na 9 miesięcy.

Analiza danych OECD wskazuje, że umowny okres trwania najmu ogranicza również Belgia. W przypadku tego kraju, możliwe są dwie opcje - najem dziewięcioletni oraz umowa na okres do 3 lat (z terminem do 36 miesięcy swobodnie ustalanym przez strony). Trzyletni minimalny okres przewidywanego obowiązywania umowy najmu ustala z kolei Grecja oraz Norwegia. Co ciekawe, Niemcy pomimo silnego uregulowania swojego rynku najmu nie wyznaczają minimalnego okresu trwania umowy.

Pandemia COVID-19 może jeszcze skrócić umowy …

Jeżeli chodzi o nasz kraj, to warto zdawać sobie sprawę, że typowy okres najmu jednego mieszkania jest dłuższy niż wspomniany wcześniej najem na rok. W większości przypadków, jeden lokator zasiedla „M” lub jego część przez 2 lata - 3 lata. Taka sytuacja wymaga odnawiania rocznych umów. Stanowią one zabezpieczenie dla właścicieli mieszkań ze względu na prolokatorskie przepisy dotyczące np. zasad wypowiadania umowy. Krótki okres związania stron umową najmu ma pewne zalety także z punktu widzenia najemcy. Mianowicie, najem na rok zapewnia możliwość łatwiejszej zmiany lokum. Wiele osób z tego skorzystało, gdy pandemiczna obniżka czynszów pozwoliła wynająć im nieco większe lub lepiej położone mieszkanie.

Można przypuszczać, że pandemia dodatkowo wpłynie na preferencje dotyczące długości umów najmu. Niektórzy właściciele mieszkań na wynajem wskutek zwiększonej oceny przyszłego ryzyka i aktualnych kłopotów związanych np. pandemicznym zakazem eksmisji mogą stwierdzić, że najem na rok albo jeszcze krótszy termin (np. 9 miesięcy) będzie dla nich bardziej korzystny. Najemcy raczej nie będą oponować, bo w polskich warunkach wynajem mieszkania nadal jest postrzegany jako rozwiązanie tymczasowe na okres przed zakupem własnego lokum.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Aneks do umowy przedwstępnej będzie koniecznością?

Czas rozpatrywania wniosków o kredyt mieszkaniowy mocno się wydłużył. Może się zatem okazać, że aneks do umowy przedwstępnej będzie konieczny.

Krajowe media informują, że ostatnio mocno wzrosło zainteresowanie kredytami mieszkaniowymi. Miesięczne wartości umów zawieranych przez banki i nabywców mieszkań biją kolejne rekordy ze względu na szybki wzrost cen metrażu. Wysokie wyniki są notowane również pod względem liczby osób, które ubiegają się o kredyt mieszkaniowy i go otrzymują. Opisywana sytuacja sprawia, że czasem na decyzję kredytową trzeba czekać nawet 60 dni - 70 dni. Przepisy mówią, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Mimo tego, trudno w najbliższym czasie spodziewać się znaczącej poprawy. Warto zatem odpowiednio przystosować zawieraną umowę przedwstępną do obecnej sytuacji. Może ona oznaczać również preferencje dla osób płacących za lokum tylko przy pomocy własnych środków.

Nasz artykuł w dużym skrócie:

  • Przedłużenie terminu zawarcia umowy przyrzeczonej (umowy sprzedaży nieruchomości) jest możliwe, ale wymaga dobrej woli ze strony sprzedającego.
  • W pewnych sytuacjach, aneks do umowy przedwstępnej powinien zostać zawarty w formie notarialnej.
  • Długi termin oczekiwania na decyzję kredytową sprawia, że preferowane mogą być osoby posiadające własne środki na zakup nieruchomości.

Poniżej prezentujemy więcej informacji o ważnym dokumencie, jakim jest aneks do umowy przedwstępnej. Omawiamy też przepisy regulujące wydawanie decyzji kredytowej. 

Ustawowy termin 21 dni obecnie może być czystą teorią

Kwestia dotycząca czasu rozpatrywania wniosków o kredyt hipoteczny jest ważna nie tylko dlatego, że dłuższa procedura kredytowa oznacza utrudnienia dla nabywców nieruchomości. O kłopotach, jakie czasem powoduje aneks do umowy przedwstępnej będziemy jeszcze pisać. Tymczasem warto podkreślić, że długi termin rozpatrywania wniosków o kredyty mieszkaniowe stanowi także naruszenie obowiązujących przepisów.

Ustawa z dnia 23 marca 2017 r. o kredycie hipotecznym oraz o nadzorze nad pośrednikami kredytu hipotecznego i agentami (obowiązująca od 22 lipca 2017 r.) wskazuje, że kredytodawca, pośrednik kredytu hipotecznego lub agent kredytowy w dwudziestym pierwszym dniu od złożenia wszystkich potrzebnych dokumentów powinien przekazać wnioskodawcy decyzję kredytową banku. Konsument może wyrazić zgodę na wcześniejsze przekazanie takiej decyzji (przed dwudziestym pierwszym dniem).

Co ważne, decyzja kredytowa wedle ustawy z dnia 23 marca 2017 r. stanowi wiążącą ofertę w rozumieniu artykułu 66 paragraf 1 kodeksu cywilnego. To oznacza, że wydanie decyzji kredytowej nie może być pochopne nawet w warunkach dużego obciążenia wnioskami kredytowymi. W 2020 r. Komisja Nadzoru Finansowego potwierdziła, że trzytygodniowy termin trzeba liczyć od dnia przekazania przez wnioskodawcę wszystkich potrzebnych dokumentów. To oznacza, że banki mogą dawać sobie więcej czasu na decyzję poprzez domaganie się dodatkowych dokumentów od klienta.

Dobre relacje ze sprzedawcą okazują się bardzo ważne …

Opisywana powyżej sytuacja sugeruje, że nabywcy nieruchomości muszą zareagować na okresowe utrudnienia poprzez podpisywanie umów przedwstępnych (w zwykłej lub notarialnej formie), które przewidują odpowiednio długi termin na zawarcie umowy przyrzeczonej. Takie umowy przedwstępne powinny też zapewniać zwrot zadatku w razie udokumentowanej, odmownej decyzji kredytowej z kilku banków. Przepisy dotyczące zadatku przewidują wprawdzie jego zwrot jeśli żadna ze stron nie ponosi odpowiedzialności za fiasko transakcji, ale dodatkowe klauzule umowne na pewno nie zaszkodzą.

Osoby, które wcześniej odpowiednio nie zadbały o zabezpieczenie swoich interesów w obliczu bankowych problemów z rozpatrywaniem wniosków, będą musiały skorzystać z opcji awaryjnej, jaką jest aneks do umowy przedwstępnej. Sprzedawcy mieszkania, domu lub działki oczywiście nie można zmusić do podpisania takiego aneksu. Dlatego bardzo ważną kwestią są dobre relacje ze wspomnianą osobą. Warto pamiętać, że może ona wysuwać roszczenia związane z zatrzymaniem zadatku po upływie pierwotnego terminu - zwłaszcza jeśli kwestie dotyczące problemów kredytowych nie zostały uregulowane w umowie przedwstępnej.

Następną bardzo istotną sprawą wydaje się forma aneksu do umowy przedwstępnej. W przypadku umów przedwstępnych podpisanych jako akty notarialne, pomoc notariusza będzie niezbędna, co wygeneruje koszty kolejnego aktu. Brak notarialnej formy aneksu do umowy przedwstępnej (mimo prawnych wymagań) będzie skutkował nieważnością przedłużenia terminu sprzedaży. Taką interpretację przepisów wynikającą z art. 77 par. 1 kodeksu cywilnego potwierdził na przykład Wyrok Sądu Rejonowego w Iławie z 27 stycznia 2016 r. (sygn. akt. I C 798/15).

Sprzedający kuszą rabatem kupców niebiorących kredytu

W ramach podsumowania, ekspert portalu NieruchomosciSzybko.pl zwraca również uwagę, że sprzedawcy nieruchomości już zareagowali na problemy związane z wydłużonym czasem rozpatrywania wniosków o kredyt mieszkaniowy. Mianowicie osoby, którym zależy na szybkiej sprzedaży nieruchomości, czasem oferują rabat dla nabywców kupujących dom, lokal lub działkę bez wsparcia banku. Brak procedury kredytowej oznacza bowiem szybszą finalizację transakcji, na której zależy np. osobom planującym przeprowadzkę. Wspomniane rabaty dla płacących „gotówką” premiują m.in. inwestorów posiadających odpowiednie środki.  

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Nowy Polski Ład rozrusza spółdzielnie?

Propozycje ogłoszone w programie Nowy Polski Ład będą miały znaczenie nie tylko dla deweloperów i TBS-ów (SIM-ów). Skorzystać na nich mogą również spółdzielnie.

Po upływie pewnego czasu od ogłoszenia programu Nowy Polski Ład, można już bez zbędnych emocji ocenić jego założenia. Warto zwrócić uwagę, że w przypadku „mieszkaniówki”, zaprezentowane rozwiązania zrywają z promowaną jeszcze niedawno koncepcją, którą zakładała wsparcie tylko dla budownictwa czynszowego. Gwarancje wkładu kredytów mieszkaniowych i bony dla rodzin wielodzietnych z możliwością przeznaczenia na zakup lokum to pomysły, które od razu pozytywnie wpłynęły na notowania giełdowe dużych deweloperów. Warto również wspomnieć, że rząd nie porzucił pomysłu promowania społecznych inicjatyw mieszkaniowych (SIM-ów), które po prostu będą TBS-ami w nowej odsłonie (z możliwością dojścia do własności mieszkaniowej). Nowy Polski Ład oznacza też dobre wiadomości dla rodzimych spółdzielni, które pod względem aktywności inwestycyjnej nie mogą zaliczyć ostatnich lat do szczególnie udanych.

Nasz artykuł w dużym skrócie:

  • Nowy Polski Ład ma zapewnić dofinansowanie wkładu mieszkaniowego dla członków spółdzielni.
  • Wspomnianym rozwiązaniem będą zainteresowane głównie małe rodziny.
  • Spółdzielnie na razie obserwują sytuację i na pewno będą oceniać dodatkowy popyt.

Poniżej piszemy więcej o ewentualnym znaczeniu programu Nowy Polski Ład dla spółdzielni mieszkaniowych.

Większe rodziny wybiorą zakup lub budowę domu

Ocena rozwiązań mieszkaniowych, które zawiera Nowy Polski Ład (zwany też Nowym Ładem) jest utrudniona, ponieważ nie znamy jeszcze odpowiedzi na kilka zasadniczych pytań. Na razie wiadomo, że zarówno społeczny bon mieszkaniowy, jak i rodzinny bon mieszkaniowy dla gospodarstw domowych z co najmniej trójką dzieci będzie można przeznaczyć na wkład w spółdzielni mieszkaniowej. Można przypuszczać, że rodziny wielodzietne najbardziej będą zainteresowane wykorzystaniem sporych pieniędzy (np. 100 000 zł) na zakup lub budowę domu. Spółdzielcza oferta może natomiast wzbudzić większe zainteresowanie ze strony bezdzietnych par i rodzin „2+1”.

Single bardzo nie skorzystają na rządowej pomocy

Informacje zaprezentowane przez Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii wskazują, że bony planowane w ramach programu Nowy Polski Ład zapewnią dofinansowanie tylko na spółdzielczy wkład mieszkaniowy. To oznacza, że wkład budowlany w spółdzielni mieszkaniowej (na nowe mieszkanie własnościowe) nie będzie dofinansowywany. Nie wiemy natomiast, jak będzie wyglądała możliwość wykorzystania rodzinnego bonu mieszkaniowego na zakup spółdzielczego własnościowego prawa albo kupno nowego „M” od spółdzielni na wolnym rynku. W tych dwóch przypadkach, raczej nie powinno być problemów z dofinansowaniem, które wedle założeń będzie wypłacał ZUS.  

Wiadomo również, że społeczny bon mieszkaniowy z opcją wykorzystania go na spółdzielcze lokatorskie prawo do lokalu będzie miał następującą wartość:

  • jednoosobowe gospodarstwa domowe - 5 000 zł
  • małżeństwo bez dzieci - 10 000 zł
  • małżeństwa z jednym dzieckiem - 25 000 zł
  • małżeństwo z dwojgiem dzieci - 40 000 zł

W kontekście powyższych kwot warto wspomnieć, że ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych dokładnie nie określa, ile powinien wynosić wkład mieszkaniowy. Osoby ubiegające się o ustanowienie spółdzielczego lokatorskiego prawa do lokalu zwykle muszą jednak wnieść kwotę stanowiącą 20% - 30% kosztów budowy mieszkania. Mowa o kosztach, które dopiero będą poniesione albo zostały odpowiednio zwaloryzowane od czasu zakończenia budowy (według wartości rynkowej lokalu).  

Jeżeli przyjmiemy, że koszt budowy spółdzielczego lokum wynosi 4500 zł/mkw., a mieszkanie interesujące małżeństwo z jednym dzieckiem ma 50 mkw., to można obliczyć, że społeczny bon mieszkaniowy (25 000 zł) sfinansuje ponad jedną trzecią wymaganego wkładu mieszkaniowego (4500 zł/mkw. x 50 mkw. x 30% = 67 500 zł). W przypadku singla zamierzającego zasiedlić nową kawalerkę o powierzchni 30 mkw., analogiczny wynik będzie dużo gorszy, gdyż bon społeczny sfinansuje mniej niż jedną ósmą wymaganych środków. Dla samotnych osób, które dodatkowo nie posiadają zdolności kredytowej, Nowy Polski Ład nie będzie mieszkaniowym przełomem.

Spółdzielnie mieszkaniowe będą badały sytuację

Raczej trudno spodziewać się, że społeczny bon mieszkaniowy oraz cały program Nowy Polski Ład mocno zmieni spojrzenie naszych rodaków na kwestie związane z własnością nieruchomości. Nadal pozostanie ona najbardziej preferowanym wariantem. Tym niemniej, opisywana powyżej pomoc finansowa może sprawić, że spółdzielcze lokatorskie prawo do mieszkania stanie się nieco bardziej popularne. Jeżeli popyt na lokatorskie „M” odpowiednio wzrośnie, to krajowe spółdzielnie prawdopodobnie rozważą nowe inwestycje, na które obecnie można otrzymać tani kredyt z Banku Gospodarstwa Krajowego.

Od popularności społecznych bonów mieszkaniowych będzie zależało między innymi to, czy spółdzielnie poprawią swoje wyniki inwestycyjne. Miniony rok był dla nich trudny ze względu na pandemię COVID-19. Warto jednak pamiętać, że budownictwo spółdzielcze w naszym kraju od dawna boryka się z problemami. Przez ostatnie lata liczba mieszkań, które spółdzielnie rozpoczęły dla swoich członków była następująca:

  • 2010 r. - 4 644
  • 2011 r. - 2 263
  • 2012 r. - 2 059
  • 2013 r. - 1 389
  • 2014 r. - 1 362
  • 2015 r. - 1 285
  • 2016 r. - 2 187
  • 2017 r. - 2 746
  • 2018 r. - 2 312
  • 2019 r. - 2 058
  • 2020 r. - 1 638

Nie mamy wprawdzie dokładnych informacji, ale można przypuszczać, że większość rozpoczynanych lokali dla członków spółdzielni to mieszkania własnościowe. Spółdzielnie sprzedają też lokale na wolnym rynku, które GUS dolicza do wyników dotyczących deweloperów (jako mieszkania na sprzedaż i wynajem).

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Wynajem domów w Polsce nadal jest rzadkością?

Wynajem domów w Polsce nadal jest mało popularnym rozwiązaniem. Sprawdzamy, jak wyglądają jego perspektywy - również na tle innych krajów.

W polskich warunkach, najem nieruchomości mieszkaniowych kojarzy się przede wszystkim z lokalami mieszkalnymi. Trudno się temu dziwić, ponieważ wynajem domów nadal jest niezbyt popularny. Niemniej jednak, warto przyjrzeć się wspomnianej formie wynajmu. Nawet jej niewielki, trzyprocentowy udział w całym polskim rynku najmu oznacza bowiem, że wynajmowanych domów jest co najmniej 20 000 - 30 000. Postanowiliśmy wyjaśnić, dlaczego wynajem domów w naszych realiach nadal jest stosunkowo mało popularny. W tym kontekście warto odwołać się do sytuacji panującej w innych krajach Unii Europejskiej i OECD.

Nasz artykuł w dużym skrócie:

  • Wynajem domów w Polsce stanowi około 3% - 5% rynku najmu, ale jest ciekawym rozwiązaniem.
  • Osoby zastanawiające się nad wynajmem większego mieszkania, powinny wziąć pod uwagę również dom, bo stawki czynszów za 1 mkw. są konkurencyjne.
  • Na popularność wynajmu domów w innych krajach wpływa m.in. udział budynków jednorodzinnych w zasobie mieszkaniowym i wskaźnik urbanizacji.

Poniżej rozwijamy te trzy wątki i prezentujemy inne ciekawe informacje dotyczące rynku domów na wynajem (nie tylko polskiego).

W większych miastach wynajem domów jest powszechniejszy

Próby oszacowania tego, jak powszechny jest w Polsce wynajem domów bywają dość trudne z uwagi na silne rozproszenie rodzimego rynku najmu. Nawet w przypadku o wiele większego rynku wynajmu lokali, problemy z dostępem do informacji dają o sobie znać. Jeżeli chodzi o wynajem domów i jego popularność, to można bazować głównie na porównaniu liczby ogłoszeń w sprawie domów do łącznej liczby anonsów dotyczących najmu nieruchomości mieszkaniowych. Taka analiza ofert, które znajdują się na popularnych serwisach ogłoszeniowych sugeruje, że udział domów w całym polskim rynku najmu oscyluje obecnie na poziomie 3% - 5%. Nieco wyższym wynikiem cechują się duże miasta. Przykładowo, na terenie Warszawy wynajem domów odpowiada za około 6% - 7% całego rynku najmu.

Relatywnie niewielkie zainteresowanie, jakim cieszy się wynajem domów w Polsce sprawia, że stawki czynszowe są stosunkowo atrakcyjne. Chodzi zwłaszcza o porównanie względem czynszów dotyczących dużych mieszkań. Niewielki dom liczący sobie np. 90 mkw. - 110 mkw. na terenie jednej z bardziej odległych dzielnic Warszawy (np. Wawer, Białołęka lub Targówek) można wynająć już za około 3000 zł - 3200 zł miesięcznie. Do tego czynszu trzeba jeszcze oczywiście doliczyć koszt mediów. Niestety, część ogłoszeniodawców zastrzega, że preferują klientów firmowych (np. przedsiębiorców szukających kwaterunku dla pracowników).

Mini-hotele robotnicze i biura w domach to nowe rozwiązania

Można przypuszczać, że w perspektywie ostatnich kilku lat zainteresowanie wynajmem domów wzrosło. Był to splot kilku czynników. Chodzi między innymi o wzrost zamożności społeczeństwa, który sprawił, że więcej osób stać na wynajem całego domu. Najprawdopodobniej pewną rolę odgrywa też zainteresowanie dobrze zlokalizowanymi domami jako budynkami, gdzie można uruchomić np. małe przedszkole albo nawet działalność biurową.

Wzrost czynszów za nieruchomości biurowe sprawił, że niektóre firmy przeniosły się do wynajętych domów. Takie „biuro-domy” można spotkać np. na stołecznym Mokotowie. Ciekawym zjawiskiem wydaje się także popularność wynajmu starszych domów jako kwater dla imigrantów zarobkowych (np. z Ukrainy). Niestety, taka działalność bywa uciążliwa dla sąsiadów, niezgodna z prawem i nie zawsze jest odpowiednio rozliczana pod względem podatkowym.

Spory wpływ na najem domów ma poziom urbanizacji kraju

Nie ulega wątpliwości, że wciąż stosunkowo niewielka popularność, jaką cieszy się wynajem domów w Polsce to po części efekt uwarunkowań kulturowych. Wielu rodaków uznaje bowiem najem za zło konieczne i rozwiązanie akceptowalne do czasu uzbierania pieniędzy na wkład własny. Z takiego punktu widzenia, wynajem domu jest mało atrakcyjny, mimo że stawka czynszowa za 1 mkw. bywa relatywnie niska. Większość Polaków w kontekście domu myśli tylko o zakupie lub budowie. Nieco inna sytuacja dotyczy przykładowo Stanów Zjednoczonych, gdzie ponad jedna trzecia domów jednorodzinnych jest wynajmowana.

W przypadku Polski, prawdopodobnie pewne znaczenie mają też kwestie związane z podażą domów. Warto pamiętać, że nasz kraj wyróżnia się stosunkowo wysokim udziałem lokali mieszkalnych w całym zasobie mieszkaniowym. Mowa o wyniku 45%, który jest wyższy od średniej obliczonej dla krajów OECD (41%). Istotnym czynnikiem może być także stosunkowo niski wskaźnik urbanizacji, czyli udział ludności mieszkającej na terenach miejskich. Współczynnik urbanizacji dotyczący Polski (60%) jest znacznie niższy od średniej dla państw OECD (81%) i UE (75%). Taka sytuacja sprawia, że dużą część pustych domów jest stosunkowo trudno wynająć (również na potrzeby firmowe). Problemów z wynajmem nie mają tylko właściciele budynków jednorodzinnych zlokalizowanych na terenie największych miast oraz w ich bezpośrednich okolicach.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Społeczne inicjatywy mieszkaniowe to TBS-y po liftingu?

Rząd zamierza położyć duży nacisk na społeczne inicjatywy mieszkaniowe (SIM-y). Wyjaśniamy, czy mocno różnią się one od TBS-ów.

Osoby zainteresowane rynkiem mieszkaniowym zapewne już słyszały, że rząd zamierza uruchomić i promować tak zwane SIM-y, czyli społeczne inicjatywy mieszkaniowe. Odpowiednie przepisy dotyczące tych instytucji na początku bieżącego roku weszły w życie. Warto dodać, że Nowy Polski Ład również nawiązuje do kwestii SIM-ów. Mniejsze gospodarstwa domowe mają bowiem otrzymać społeczny bon mieszkaniowy, który będzie można wykorzystać między innymi do opłacenia partycypacji w społecznej inicjatywie mieszkaniowej. Rodziny wielodzietne dzięki rządowej dotacji też będą mogły sfinansować partycypację z SIM. Samo słowo partycypacja potwierdza, że społeczne inicjatywy mieszkaniowe mają wiele wspólnego z dość popularnymi TBS-ami. Towarzystwa budownictwa społecznego przez 25 lat swojego działania zbudowały ponad 100 000 mieszkań, ale mają dość zróżnicowane opinie (m.in. ze względu na stosunkowo wysoki czynsz). Sprawdzamy, czy społeczne inicjatywy mieszkaniowe nie powielają najważniejszych wad TBS-ów.

Nasz artykuł w dużym skrócie:

  • Społeczne inicjatywy mieszkaniowe w wielu kwestiach są podobne do TBS-ów, które działają w Polsce już od 25 lat.
  • Sporą nowością ma być możliwość rozliczenia partycypacji albo dojścia do własności mieszkania. Będzie to możliwe jednak dopiero po spłacie kredytu na budowę.
  • Rząd chce mocno wspierać społeczne inicjatywy mieszkaniowe. Świadczy o tym m.in. kwota dofinansowania dla gmin uruchamiających takie instytucje (aż 1,5 mld zł).

Poniżej rozwijamy zaprezentowane wcześniej informacje dotyczące SIM-ów oraz zasad ich funkcjonowania.

SIM-y oraz TBS-y łączy bardzo wiele rozwiązań

Społeczne inicjatywy mieszkaniowe to ważny temat, ponieważ stworzenie podstaw do funkcjonowania takich instytucji miało miejsce dopiero niedawno. Zostały one wprowadzone do porządku prawnego poprzez nowelizację ustawy z dnia 26 października 1995 r. o niektórych formach popierania budownictwa mieszkaniowego (Dz.U. 1995 nr 133 poz. 654). Obowiązująca od 19 stycznia 2021 r. ustawa z dnia 10 grudnia 2020 r. o zmianie niektórych ustaw wspierających rozwój mieszkalnictwa wskazuje, że tworzenie nowych TBS-ów jest już niemożliwe. Wcześniej stworzone towarzystwa budownictwa społecznego w myśl nowych przepisów są już traktowane jako społeczne inicjatywy mieszkaniowe. Takie instytucje mogą jednak pozostać przy dotychczasowej nazwie (TBS).

Analiza nowych przepisów wskazuje, że społeczne inicjatywy mieszkaniowe w dużym zakresie opierają się na wcześniejszej konstrukcji prawnej TBS-ów. W bardzo wielu przepisach ustawy z dnia 26 października 1995 r. po prostu dokonano zmiany polegającej na wprowadzeniu nowej nazwy instytucji (społeczna inicjatywa mieszkaniowa zamiast towarzystwa budownictwa społecznego). Niezmieniona pozostała natomiast generalna koncepcja zakładająca, że stabilny najem mieszkania jest możliwy po wniesieniu zwrotnej partycypacji wynoszącej do 30% kosztów budowy.

Zmianie nie uległa również zasada, zgodnie z którą czynsz dla lokatorów SIM/TBS oprócz bieżących kosztów zarządzania budynkiem musi również pokrywać koszty związane z kredytem inwestycyjnym zaciągniętym na budowę. Dlatego można przypuszczać, że społeczne inicjatywy mieszkaniowe będą cechowały się dość wysokim poziomem stawek czynszowych w przeliczeniu na 1 mkw.

Rozliczanie partycypacji stanowi spory atut …

Z drugiej strony, na pewno trzeba pamiętać, że ustawodawca wprowadził też kilka ważnych zmian, które odróżniają społeczne inicjatywy mieszkaniowe od towarzystw budownictwa społecznego. Bardzo ważną kwestią wydaje się możliwość rozliczania partycypacji. Nowe przepisy wskazują, że możliwe jest rozliczenie partycypacji w ramach:

  • długookresowej obniżki czynszu (to rozwiązanie dostępne tylko dla osób w wieku emerytalnym)
  • tymczasowej obniżki czynszu
  • stopniowego dojścia do własności mieszkania

Wszystkie powyższe warianty są przeznaczone dla osób, które wynajmują mieszkanie społeczne co najmniej od pięciu lat i nie posiadały dłuższych zaległości czynszowych w czasie ostatnich 60 miesięcy. Społeczne inicjatywy mieszkaniowe mogą nie zgodzić się na rozliczenie partycypacji poprzez obniżenie czynszu jeśli przez co najmniej pięć lat przed spłatą kredytu inwestycyjnego (na budowę bloku) pobierały one niski czynsz.

Warto pamiętać, że rozliczenie partycypacji z SIM/TBS będzie możliwe dopiero po całkowitej spłacie wcześniejszego kredytu na budowę bloku. Ta sama zasada dotyczy rozliczenia partycypacji w ramach przejścia na umowę najmu instytucjonalnego i późniejszej spłaty pozostałej wartości mieszkania przy pomocy comiesięcznych rat. Osoba decydująca się na najem instytucjonalny i spłatę lokalu będzie mogła dojść do własności „M” w czasie krótszym niż 10 lat, o ile możliwości finansowe jej na to pozwolą. Trzeba równocześnie zaakcentować pewien negatywny aspekt dochodzenia do własności mieszkania z SIM. Mianowicie, umowa najmu instytucjonalnego nie zapewnia prawa do mieszkania socjalnego i pomieszczenia tymczasowego w razie eksmisji.  

Promowanie SIM-ów pochłonie aż 1,5 mld zł

Zaproponowane przez rząd zasady rozliczania partycypacji, a zwłaszcza dochodzenia do własności mieszkań społecznych, za pewien czas będą wzbudzały większe zainteresowanie. Opcja stopniowego dochodzenia do własności lokali jest bowiem przewidziana dla umów najmu, które społeczne inicjatywy mieszkaniowe i towarzystwa budownictwa społecznego w ramach nowych inwestycji podpiszą od 1 stycznia 2022 r. Takich umów może być całkiem sporo w porównaniu do wcześniejszej aktywności TBS-ów. Rząd zapewnia spore wsparcie finansowe na nowe inwestycje. Mowa o dofinansowaniu dla samorządów z Rządowego Funduszu Rozwoju Mieszkalnictwa. Wspomniany fundusz przeznaczy nawet 1,5 mld zł na rozwój budownictwa społecznego w ramach SIM-ów oraz TBS-ów.  

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

sobota, 2 października 2021

Polacy nie wiedzą jakie jest kredytowe ryzyko?

Kredytowe ryzyko związane ze wzrostem stóp procentowych NBP obecnie jest duże. Wyjaśniamy, jak banki powinny informować o takim ryzyku.

Już od dłuższego czasu, krajowe media ekonomiczne poruszają ważny temat, jakim są spodziewane podwyżki rat po wzroście stóp procentowych Narodowego Banku Polskiego. Trudno ukryć, że ten temat już nieco spowszedniał Polakom. Zamiast spodziewanego wzrostu kredytowych rat, o którym była mowa np. w 2019 roku, kredytobiorcy doczekali się bowiem trzech kolejnych „cięć” stóp procentowych NBP na początku pandemii COVID-19. Nie ulega jednak wątpliwości, że kredytowe ryzyko związane ze wzrostem kosztu pieniądza (tzw. ryzyko stopy procentowej) faktycznie jest spore. Świadczy o tym między innymi fakt, że Komisja Nadzoru Finansowego niedawno rozpoczęła specjalną kampanię informacyjną dla klientów sektora bankowego. W kontekście działań KNF-u, warto poruszyć inną kwestię. Chodzi o to, jak banki powinny informować o ryzyku stopy procentowej. To ciekawe zagadnienie, bo od początku lipca 2021 r. krajowe banki komercyjne muszą stosować nową Rekomendację S, którą przygotowała Komisja Nadzoru Finansowego.

Nasz artykuł w dużym skrócie:

  • Mimo wprowadzenia nowej Rekomendacji S, zasady informowania klientów banku o tym, jakie jest kredytowe ryzyko pozostały bez zasadniczych zmian.
  • Bank musi zaprezentować między innymi wysokość rat kredytowych przy założeniu, że oprocentowanie „hipoteki” w przyszłości wzrośnie aż o 4 punkty procentowe.
  • Osoby zaciągające nowe kredyty mieszkaniowe, nie muszą zdawać się tylko na ocenę sytuacji przez bank. Tacy klienci mogą sami ocenić, czy ich budżet domowy wytrzyma wyższe raty.

Poniżej prezentujemy inne informacje dotyczące ważnego tematu, jakim na pewno jest kredytowe ryzyko.

Banki komercyjne muszą już stosować nowe wytyczne KNF

W kontekście nowej Rekomendacji S, dotychczas mówiło się głównie o wymogu oferowania przez banki kredytów z oprocentowaniem ustalonym na okres co najmniej 5 lat. Wspomniany pakiet zaleceń KNF-u wprowadza też na polski rynek kredyty z opcją „klucz za dług” i skraca okres spłaty, po którego przekroczeniu nie zmienia się zdolność kredytowa klienta (zmiana tego okresu z 30 lat do 25 lat). Wszystkie wspomniane zmiany w przypadku banków komercyjnych obowiązują już od połowy 2021 r. Spółdzielczy sektor bankowy ma półtora roku więcej na przygotowanie się do nowych regulacji.

Kredytowe ryzyko: nowa rekomendacja wiele nie zmienia

Analiza dwóch wersji Rekomendacji S (z 2013 roku oraz 2020 roku) sugeruje, że raczej niewiele zmieniło się w kwestii informowania klientów banku o tym, jak wygląda kredytowe ryzyko (ryzyko stopy procentowej). Zgodnie z brzmieniem nowej Rekomendacji S (obowiązującej już banki komercyjne), przed udzieleniem kredytu mieszkaniowego klient powinien zostać poinformowany o tym, jak będą wyglądały raty w przypadku:

  • aktualnego oprocentowania kredytu
  • oprocentowania wyższego o 400 punktów bazowych/4,00 punkty procentowe (np. 6,40% zamiast 2,40%)
  • zmiany oprocentowania identycznej, jak ta odnotowana w ciągu ostatnich 12 miesięcy
  • stopy referencyjnej kredytu (zwykle WIBOR 3M lub WIBOR 6M) na poziomie 3,00%, 5,00% oraz 10,00%

Nowa Rekomendacja S wprowadziła obowiązek prezentowania klientom ostatniego z wymienionych wyżej scenariuszy. Informowanie o tym, jak wyglądałaby rata przy poziomie WIBOR-u 10,00% może wydawać się wymogiem nieco na wyrost. Klient banku na pewno powinien jednak wiedzieć, jak może zwiększyć się jego rata jeśli stopa WIBOR, która jest mocno powiązana ze stopami procentowymi NBP osiągnie poziom np. 4,00% - 5,00%. Przyszły kredytobiorca sam powinien sprawdzić, czy w takiej sytuacji jego budżet domowy będzie się „spinał”. W tym kontekście warto nadmienić, że banki liczą wskaźnik DStI (Debt Service to Income), czyli udział obciążeń ratalnych w dochodzie netto dłużnika bazując na nieco uproszczonych założeniach dotyczących np. kosztów utrzymania gospodarstwa domowego.  

Spory z frankowiczami były dobrą nauczką dla banków …

Nie ulega wątpliwości, że banki muszą zwracać dużą uwagę na kwestie informacyjne w kontekście zagrożenia, jakim jest kredytowe ryzyko związane ze wzrostem stóp procentowych NBP. Nauczką dla sektora bankowego na pewno jest sytuacja frankowiczów. Warto pamiętać, że jednym z argumentów kredytobiorców w sporze z bankami (oprócz np. klauzul abuzywnych) jest brak przekazania odpowiednich informacji na temat ryzyka finansowego przed zawarciem umowy kredytowej.

Krajowe banki powinny zadbać, aby podobne argumenty nie pojawiały się wtedy, gdy najpopularniejsza stopa bazowa nowych kredytów mieszkaniowych (WIBOR 3M) wróci z poziomu wynoszącego ok. 0,2% do bardziej typowych notowań (np. 2,0% - 3,0%). Warto nadmienić, że w przypadku nowo zaciąganego kredytu o wartości 400 000 zł i okresie spłaty 30 lat, wzrost WIBOR-u 3M z 0,21% do 2,51% będzie oznaczał równą ratę na poziomie 2143 zł zamiast 1614 zł. Podane wyniki zakładają kredytowaną prowizję przygotowawczą (2,00%) oraz marżę wynoszącą 2,30%.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Najem okazjonalny to recepta na kłopoty?

Najem okazjonalny staje się coraz bardziej popularny. Przepisy dotyczące tej formy wynajmu wymagają jednak dopracowania.

Właściciele mieszkań na wynajem dość często narzekają, że obowiązujące przepisy zbyt mocno chronią najemcę. Chodzi między innymi o konieczność długiego oczekiwania na możliwość wypowiedzenia umowy (np. z powodu zaległości czynszowych lub dewastacji lokum). Wątpliwości wzbudza także sytuacja związana z długim czekaniem na wyrok w sprawie eksmisji oraz przydział mieszkania socjalnego. Najem okazjonalny i najem instytucjonalny w pewnym stopniu stanowi odpowiedź na problemy dotyczące tradycyjnego wynajmu. Warto zatem dowiedzieć się, jakie korzyści dla właściciela mieszkania dokładnie oznacza najem okazjonalny oraz podobny do niego najem instytucjonalny. Niestety, te dwie konstrukcje prawne nie są pozbawione wad. Wątpliwości wzbudza m.in. konieczność długiego oczekiwania na wypowiedzenie umowy najemcy. Problematyczne są także przepisy dotyczące prawa eksmitowanej osoby do pomieszczenia tymczasowego.

Nasz artykuł w dużym skrócie:

  • Najem okazjonalny daje możliwość swobodnego kształtowania czynszu, ale nie przyspiesza wypowiedzenia umowy.
  • Podobna sytuacja dotyczy najmu instytucjonalnego, z którego korzystają tylko przedsiębiorcy.
  • Doprecyzowania wymaga kwestia eksmisji „okazjonalnego” najemcy i jego prawa do pomieszczenia tymczasowego.

Poniżej prezentujemy więcej ciekawych informacji na temat najmu okazjonalnego oraz instytucjonalnego.

Nie tylko prosta eksmisja jest dużym atutem

Zastrzeżenia właścicieli mieszkań względem najmu okazjonalnego dotyczą faktu, że w przypadku takiego wariantu obowiązują standardowe terminy wypowiedzenia umowy na czas nieoznaczony przewidziane przez ustawę o ochronie praw lokatorów. To oznacza między innymi konieczność oczekiwania aż zaległości czynszowe przekroczą wymiar trzymiesięczny. Dopiero wtedy można wyznaczyć dodatkowy termin na zapłatę (1 miesiąc). Jego bezskuteczny upływ daje możliwość wypowiedzenia umowy najmu (z co najmniej miesięcznym terminem). Przynajmniej miesięczny termin wypowiedzenia jest wymagany również wtedy, gdy najemca mimo upomnienia powoduje szkody w mieszkaniu lub utrudnia korzystanie z budynku przez innych lokatorów. Najem okazjonalny nie rozwiązuje niestety problemu, jakim są długie okresy wypowiedzenia umowy najmu w opisywanych sytuacjach.

Właściciel mieszkania wybierający najem okazjonalny może natomiast liczyć na to, że brak konieczności ustalenia prawa najemcy do mieszkania socjalnego przyspieszy eksmisję. Innym pozytywnym aspektem jest fakt, że w przypadku najmu okazjonalnego nie występują ograniczenia dotyczące skali oraz liczby podwyżek czynszu. To ważna kwestia w obecnej sytuacji, gdy rynek najmu dochodzi do siebie po trzech falach pandemii, a inflacja niestety jest wysoka.

Najem instytucjonalny wygląda podobnie …

Warto zwrócić uwagę, że jeszcze stosunkowo niedawno najem okazjonalny był rozwiązaniem dostępnym zarówno dla przedsiębiorców, jak i osób prywatnych. Obecnie sytuacja wygląda inaczej, ponieważ przepisy wskazują, że osoby prowadzące działalność gospodarczą w zakresie najmu muszą wybrać inne rozwiązanie. Mowa o najmie instytucjonalnym, który został wprowadzony m.in. z myślą o działaniach państwa na rynku wynajmu.

Najważniejsza różnica pomiędzy najmem okazjonalnym oraz instytucjonalnym wiąże się z faktem, że w tym drugim wariancie najemca nie musi wskazywać awaryjnego lokum na wypadek eksmisji. Podobieństwa dotyczą natomiast konieczności notarialnego poddania się egzekucji przez lokatora. Najem instytucjonalny podobnie jak najem okazjonalny chroni właściciela „M” przed kłopotami związanymi z mieszkaniem socjalnym dla najemcy i daje możliwość swobodnego podnoszenia czynszu, ale jednocześnie nie zapewnia opcji szybszego wypowiedzenia umowy zawartej na czas nieoznaczony.  

Wątpliwości wzbudza eksmisja najemców

Nie można też pominąć faktu, że aktualne przepisy regulujące najem okazjonalny posiadają pewien istotny mankament. Mowa o sytuacji, w której osoba posiadająca lokum zadeklarowane przez najemcę jako awaryjne (na wypadek eksmisji), jednak nie chce przyjąć „okazjonalnego” lokatora. Zwykle taka patowa sytuacja jest wynikiem zaniedbań najemcy. Zgodnie z przepisami, jeśli najemca utracił lokum na wypadek eksmisji, to powinien on w ciągu 21 dni znaleźć inne mieszkanie lub dom i przedstawić odpowiednie oświadczenie właściciela o możliwości przyjęcia po eksmisji. Niedopełnienie opisywanych obowiązków może skutkować wypowiedzeniem umowy z terminem wynoszącym zaledwie siedem dni.

Mimo wspomnianej sankcji, „okazjonalni” najemcy czasem nie informują właścicieli mieszkań o utracie lokum na wypadek eksmisji. Wtedy pojawia się spory problem, bo ustawa o ochronie praw lokatorów nie przyznaje prawa do pomieszczenia tymczasowego osobom, które podpisały umowę najmu okazjonalnego. Podobna zasada dotyczy też lokatorów eksmitowanych z mieszkania objętego najmem instytucjonalnym. Z drugiej strony, rodzą się wątpliwości, czy „okazjonalny” lub „instytucjonalny” najemca jednak nie powinien posiadać prawa do tymczasowego lokum. Argumentem mogą być względy konstytucyjne i humanitarne.

Opisywane powyżej wątpliwości powinny zostać jak najszybciej rozstrzygnięte. Prawo do pomieszczenia tymczasowego oznacza bowiem, że w myśl przepisów obowiązujących od 21 kwietnia 2019 r. komornik będzie czekał z eksmisją aż do czasu znalezienia przez gminę odpowiedniego pomieszczenia.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Właściciel mieszkania odpowie za zachowanie najemcy?

Najemcy dość często powodują szkody wykraczające poza lokal. Ucierpieć może lokum sąsiada albo część wspólna budynku. Czy właściciel mieszkania za to zapłaci?

Osoby prowadzące najem mieszkania muszą brać pod uwagę różne ryzyka. Właściciel mieszkania powinien brać pod uwagę nie tylko zagrożenie finansowe związane z tym, że najemca przestanie opłacać swoje zobowiązania. Niestety w praktyce zdarzają się również szkody spowodowane przez lokatora. Najczęściej chodzi o szkody w samym mieszkaniu, szkody wyrządzone sąsiadom, a także szkody dotyczące części wspólnych budynku. Czasem jedno zdarzanie powoduje szkody wykraczające poza sam lokal. Warto zatem dowiedzieć się, czy właściciel mieszkania będzie musiał ponosić konsekwencje dotyczące np. tego najemca rozbił szybę w drzwiach wejściowych.

Nasz artykuł w dużym skrócie:

  • Wspólnota mieszkaniowa nie może obciążać właściciela kosztami szkód spowodowanych przez najemcę.
  • W przypadku szkód wyrządzonych sąsiadom (najczęściej na skutek zalania) sytuacja jest bardziej skomplikowana.
  • Na rynku dostępne są ubezpieczenia, które może kupić właściciel mieszkania na wynajem.

Poniżej poruszamy więcej ciekawych aspektów, które są związane ze szkodami w wynajmowanym mieszkaniu oraz na terenie części wspólnych.

Za szkody w części wspólnej będzie odpowiadał najemca

W pierwszej kolejności warto zaprezentować temat związany ze szkodami w częściach wspólnych, które powodują najemcy. Ten temat jest ważny, ponieważ w wielu blokach co najmniej kilka mieszkań jest wynajmowanych przez ich właścicieli. Taka sytuacja oznacza podwyższone ryzyko szkód dotyczących części wspólnych. Chodzi między innymi o to, że najemcy dość często się przeprowadzają, co skutkuje większym prawdopodobieństwem uszkodzenia ścian, windy lub wejściowych. Zdarzają się też szkody wyrządzone np. przez nietrzeźwego najemcę. W ramach odpowiedzi niektóre wspólnoty mieszkaniowe lub spółdzielnie przyjmują stanowisko mówiące o tym, że właściciel mieszkania powinien zapłacić za szkody wyrządzone przez najemcę.

Wspominany wariant jest wygodniejszy dla zarządcy budynku, ponieważ pieniądze od właściciela teoretycznie można łatwiej wyegzekwować. Czasem jednak właściciel mieszkania nie godzi się na zapłatę, co skutkuje sporami sądowymi. Wyrok Sądu Okręgowego we Wrocławiu z dnia 5 sierpnia 2014 roku (sygn. akt I C 445/14) sugeruje, że właściciele mieszkań mają mocne argumenty w sporze ze wspólnotą lub spółdzielnią. Wrocławski sąd orzekł, że nie można przypisywać odpowiedzialności za szkody w częściach wspólnych (na podstawie art. 415 kodeksu cywilnego) właścicielowi mieszkania, który nie doprowadził do zniszczeń.

W przypadku szkód sąsiedzki sytuacja bywa dość trudna

Praktyka pokazuje, że dość częste są również szkody, które najemca wyrządził sąsiadom. Najczęściej takie szkody dotyczą zalania. Niestety, szybkie ustalenie odpowiedzialności za szkody bywa trudne. Najpierw trzeba bowiem dokładnie zbadać techniczne przyczyny awarii. Generalnie rzecz biorąc, możliwe będą trzy warianty. W pierwszym z nich odpowiedzialność ponosi podmiot zarządzający budynkiem, który nie dopilnował np. właściwego utrzymania pionów wodnych przebiegających blisko granicy mieszkania oraz części wspólnych.

 Za szkodę może odpowiadać również najemca lokalu, który np. pozostawił otwarty kran lub nie wymienił baterii kranowej (jeśli to leżało w zakresie jego obowiązków). Właściciel mieszkania może odpowiadać za szkodę jeśli zaniedbał kontrolę i naprawę instalacji znajdujących się w mieszkaniu. Warto pamiętać, że  ustawa z dnia 21 czerwca 2001 r. o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu cywilnego wskazuje właściciela lokalu jako osobę odpowiedzialną za naprawy lub wymianę instalacji wodno-kanalizacyjnej (bez armatury i wyposażenia). Tej zasady nie można zmieniać w umowie na niekorzyść najemcy mieszkania.

Właściciel mieszkania może zakupić odpowiednią polisę

Oferta ubezpieczycieli może stanowić pewną odpowiedź na problemy związane ze szkodami, które najemcy wyrządzą np. sąsiadom. Na polskim rynku są już dostępne ubezpieczenia przeznaczone dla osób wynajmujących swoje „M”. Takie polisy zapewniają nie tylko wypłatę odszkodowania za zniszczenia będące skutkiem działania najemców. Możliwe jest też zapewnienie przez ubezpieczyciela środków na wynajem mieszkania zastępczego przez najemcę. Właściciel mieszkania może z kolei liczyć na wypłatę świadczenia za przestój w wynajmie (spowodowany szkodą) oraz rekompensatę w razie zaległości dotyczących czynszu. Koszty takiej ochrony można pośrednio uwzględnić podnosząc czynsz dla najemcy. Warto pamiętać, że ogólne warunki ubezpieczenia OWU mogą przewidywać możliwość wystąpienia ubezpieczyciela z roszczeniem zwrotnym (regresem) wobec najemcy odpowiedzialnego za szkodę.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Czy notarialna umowa przedwstępna jest potrzebna?

Tym razem odpowiadamy na pytanie, czy notarialna umowa przedwstępna jest konieczna. Zapytał o to jeden z internautów.

Transakcja związana ze sprzedażą nieruchomości wcale nie jest tak prosta i oczywista, jak może to wyglądać na pierwszy rzut oka. Chodzi nie tylko o fakt, że typowa taka transakcja ma wartość kilkuset tysięcy złotych. Warto również pamiętać o pewnych zawiłościach prawnych, które stanowią problem dla przeciętnego Kowalskiego. W kontekście transakcji nieruchomościowych, cenna wydaje się też wiedza praktyczna. Właśnie dlatego doświadczony agent nieruchomości postanowił wyjaśnić, czy notarialna umowa przedwstępna jest potrzebna. Takie pytanie zadał jeden z internautów sprzedający mieszkanie.

Notarialna umowa przedwstępna ma dwie zalety

Zasadniczo notarialna umowa przedwstępna ma dwie zalety. Po pierwsze, w jej zawarciu bierze udział notariusz, co praktycznie likwiduje ryzyko pojawienia się jakichkolwiek błędów merytorycznych oraz drobnych omyłek. Po drugie, w razie podpisania notarialnej umowy przedwstępnej, sprzedawca może sądownie dochodzić zawarcia umowy przyrzeczonej (umowy sprzedaży) przez niedoszłego nabywcę i niejako wymusić na nim zakup nieruchomości. Kupujący ma podobne uprawnienie. Roszczenie o zawarcie umowy sprzedaży jest oczywiście nieco kłopotliwe ze względu na przewlekłość postępowań sądowych w Polsce. Tym niemniej, sama świadomość kupującego o możliwości zastosowania opisywanej sankcji działa na niego dyscyplinująco. Zaznaczamy kwestię wiedzy kupującego, bo takie osoby często nie zdają sobie sprawy, jakie dodatkowe skutki ma zawarcie umowy przedwstępnej z udziałem notariusza.

Nie wolno zapominać o kosztach notarialnych

Pewnym argumentem w dyskusji dotyczącej zawierania notarialnej umowy przedwstępnej są oczywiście koszty takiego rozwiązania. Warto zatem wyjaśnić, że wynagrodzenie (taksa) notariusza w przypadku działek, lokali i domów kosztujących od 60 000 zł do 1 000 000 zł wynosi (50% x (1010 zł + 0,40% nadwyżki wartości nieruchomości ponad 60 000 zł)) + 23% VAT. Ponadto trzeba zapłacić 6,00 zł + 23% VAT za każdą stronę wypisu aktu notarialnego. Podane stawki to maksymalne limity, które narzuca notariuszom Ministerstwo Sprawiedliwości. W praktyce można znaleźć notariusza, który pobierze kwotę mniejszą np. o 1/4 - 1/3. Jeżeli w transakcji nie bierze udziału agent nieruchomości, który mógłby coś doradzić, to sprzedawca będzie musiał samodzielnie zadecydować, czy dodatkowe zabezpieczenie swoich interesów uzasadnia koszty, jakie generuje notarialna umowa przedwstępna.

Strony umowy same zadecydują o podziale kosztów

Jeżeli założymy, że konieczne będą trzy wypisy aktu notarialnego umowy przedwstępnej (po 12 stron każdy), sprzedawane mieszkanie z Warszawy kosztuje 500 000 zł, a strony dzielą się kosztami notarialnymi po połowie, to łączny wydatek dla sprzedającego wyniesie maksymalnie 984,62 zł. Jeśli umieścimy w notarialnej umowie przedwstępnej informację o wpisie roszczenia kupującego do księgi wieczystej nieruchomości, to łączne koszty trzeba będzie powiększyć o opłatę sądową równą 150 zł. Dodatkowo notariusz może pobrać do 200 zł za złożenie przez Internet wniosku o wpis roszczenia do księgi wieczystej. Strony mogą ustalić, że taka dodatkowa opłata zostanie podzielona po połowie lub w dowolnym stosunku (podobnie jak inne koszty transakcyjne). Istnieje też możliwość rozliczenia kosztów, jakie generuje notarialna umowa przedwstępna poprzez odpowiednie obniżenie lub podwyższenie ostatecznej ceny sprzedaży nieruchomości.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

piątek, 1 października 2021

Polskie REIT-y - czy temat powrócił na dobre?

Jeszcze niedawno wydawało się, że temat REIT-ów został definitywnie porzucony. Ostatnio sytuacja uległa jednak pewnym zmianom.

Niektóre osoby zainteresowane tematyką rynku nieruchomości, mogą jeszcze pamiętać o planach legislacyjnych, które dotyczyły ustawy o REIT-ach. W polskich warunkach takie specjalne firmy inwestujące w nieruchomości miały nosić nazwę F.I.N.N. Ten skrót można rozwinąć jako „firmy inwestujące w najem nieruchomości”. Zgodnie z założeniami rządu, tak zwane F.I.N.N-y miały być elementem strategii tworzenia kapitału emerytalnego Polaków. Dość szybko okazało się jednak, że rzeczywistość rozmija się z ambitnymi planami. Początkowo ustawa o polskich REIT-ach miała wejść w życie wraz z początkiem 2019 roku. Jednak dopiero 2 października 2018 roku została ona skierowana do prac w Komisji Finansów Publicznych (po pierwszym czytaniu w Sejmie). Później prace nad projektem zawartym w druku sejmowym numer 2855 po prostu zamarły. Ich wznowieniu nie sprzyjało między innymi zamieszanie związane z wyborami i pandemią koronawirusa, która rozpoczęła się w I kw. 2020 r. Trudno też ukryć, że pomysł przyznania spółkom typu REIT zwolnień podatkowych zaczął wzbudzać pewne kontrowersje. Mimo tych utrudnień, prace nad regulacjami prawnymi dla REIT-ów niedawno zostały wznowione.  

Nasz artykuł w dużym skrócie:

  • Na razie trwają wstępne prace nad ustawą regulująca zasady inwestowania w nieruchomości przy pomocy spółek REIT.
  • Środowisko biznesowe liczy, że takich spółek będą dotyczyły preferencyjne zasady opodatkowania.
  • Niezależnie od kwestii prawnych, polskie REIT-y już działają, choć nie mogą liczyć na preferencje podatkowe.

Poniżej prezentujemy dodatkowe informacje na temat prac związanych z uregulowaniem działalności polskich REIT-ów. Warto też odnieść się do aktualnej sytuacji na rynku inwestycyjnym.

Ustawa o REIT stanowi element szerszego rządowego planu

Tytułem wstępu warto nadmienić, że nowa ustawa o REIT-ach, która na razie jest wstępnie opracowywana, prawdopodobnie będzie elementem szerszej strategii. Mowa o zmianach na rynku kapitałowym, których założenia opisuje między innymi Strategia Rozwoju Rynku Kapitałowego. Częścią planu rozbudowy rynku kapitałowego w Polsce oprócz ustawodawstwa dla REIT-ów ma być między innymi nowa ustawa o funduszach inwestycyjnych, a także realizowana reforma emerytalna (mimo problemów z partycypacją w pracowniczych planach kapitałowych).

Niedawno pozytywne sygnały dotyczące nowej ustawy o REIT-ach popłynęły z Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii. Daje to pewną nadzieję, że po okresie przestoju związanego z pandemią zostaną wznowione prace nad uregulowaniem kwestii REIT-ów oraz innymi zmianami wspierającymi rynek kapitałowy. Oczywiście jakość nowych regulacji jest znacznie ważniejsza niż tempo ich ewentualnego wprowadzenia.

Środowisko biznesowe zwraca uwagę na kwestię podatków

Zmianę rządowego nastawienia do REIT-ów zauważyła między innymi Konfederacja Lewiatan. Ta najbardziej wpływowa polska organizacja biznesowa ma nadzieję, że nowe regulacje dotyczące inwestycyjnych spółek nieruchomościowych zapewnią inwestorom wypłatę minimum 80% - 90% zysku w ramach rocznej dywidendy. Warto wspomnieć, że rządowy projekt ustawy o firmach inwestujących w najem nieruchomości, który przed poprzednimi wyborami parlamentarnymi utknął w Sejmie, przewidywał podobne rozwiązanie. Zgodnie z tym projektem, firmy inwestujące w najem nieruchomości zostały zobowiązane do wypłaty zysku odpowiadającego 90% różnicy między przychodami z nieruchomości i wybranymi wydatkami.

Eksperci Lewiatan zwracają również uwagę na konieczność zwolnienia REIT-ów z podatku CIT pod warunkiem wypłaty odpowiednio wysokiej dywidendy. Ważna jest też kwestia samego opodatkowania dywidend z REIT-ów (zarówno na gruncie podatku PIT, jak i podatku CIT). Portal NieruchomosciSzybko.pl zwraca natomiast uwagę, że nowe przepisy nie powinny zbyt mocno wiązać REIT-ów z rynkiem mieszkaniowym. To niestety była wada poprzednich regulacji, które proponował rząd.

Polskie inwestycje w nieruchomości nadal mają się dobrze …

Na razie trudno jeszcze powiedzieć, kiedy nowa ustawa o REIT-ach mogłaby wejść w życie. Inwestorom nieruchomościowym zależy przede wszystkim na dopracowanych oraz stabilnych regulacjach, a także na braku przykrych niespodzianek legislacyjnych w przyszłości. Nie można tutaj pominąć kwestii wprowadzonych niedawno obostrzeń podatkowych (patrz ustawa z dnia 28 listopada 2020 r. - Dz.U. 2020 poz. 2123). Nowe przepisy będące nieprzyjemną niespodzianką dla inwestorów skutkowały stworzeniem definicji spółki nieruchomościowej i nałożeniem na taką spółkę obowiązku zapłaty podatku z tytułu zbycia udziałów, jeżeli zbywca nie jest polskim rezydentem podatkowym.

Mimo wspomnianych utrudnień prawnych, bieżący rok zapowiada się nieźle w kontekście profesjonalnych inwestycji nieruchomościowych (realizowanych przez spółki kapitałowe). Takie spółki działające w Polsce będą zainteresowane np. inwestycjami na rynku magazynowym oraz mieszkaniowym. Możliwe są również inwestycje w nieruchomości z branż mocno poszkodowanych przez pandemię (np. hotelowej i handlowej). Wspomniane nieruchomości będzie można bowiem okazyjnie zakupić z myślą o zyskach w perspektywie długookresowej.

Źródło: Magdalena Markiewicz, ekspert portalu NieruchomosciSzybko.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Agencje nieruchomości w Warszawie - ile ich jest?

W Warszawie obecnie działają liczne agencje nieruchomości. Wyjaśniamy, co warto wiedzieć o takich pośrednikach i jak wybrać najlepszego z nich.

Warszawa to największy rynek mieszkaniowy w całej Polsce. Nawet pojedyncze dzielnice Warszawy pod względem podaży mieszkań są bardziej znaczące niż setki polskich miast. Trudno się zatem dziwić, że na terenie stolicy działają liczne agencje nieruchomości. Postanowiliśmy przedstawić między innymi ciekawe statystyki na temat liczby wspomnianych pośredników. Osoba szukająca agenta nieruchomości z Warszawy, na pewno nie może narzekać na brak dostępnych opcji. Niestety jakość usług takich warszawskich pośredników jest zróżnicowana. Postanowiliśmy wyjaśnić, dlaczego nie warto wybierać pierwszego agenta, który pokaże się w wyszukiwarce Google po wpisaniu np. fraz biuro nieruchomości Warszawa, agent nieruchomości Warszawa lub szybka sprzedaż nieruchomości Warszawa.

W stolicy działa prawie 900 biur nieruchomości

Wiele osób nie wie, że na pytanie, ilu agentów nieruchomości działa w Warszawie, można znaleźć bardzo konkretną odpowiedź. Narodowy Bank Polski regularnie informuje nas o tym, jak liczne są agencje nieruchomości z Warszawy. W corocznym raporcie wspomnianej instytucji znajdziemy dane o liczbie agentów działających w co najmniej jednej dzielnicy Warszawy. Wyniki analiz Narodowego Banku Polskiego mówią, że liczba stołecznych pośredników w ostatnim czasie zmieniała się następująco:

  • 2013 rok - 934 aktywnych agentów nieruchomości
  • 2014 rok - 962 aktywnych agentów nieruchomości
  • 2015 rok - 831 aktywnych agentów nieruchomości
  • 2016 rok - 848 aktywnych agentów nieruchomości
  • 2017 rok - 845 aktywnych agentów nieruchomości
  • 2018 rok - 871 aktywnych agentów nieruchomości
  • 2019 rok - 898 aktywnych agentów nieruchomości

Podane powyżej wyniki mogą wydawać się bardzo wysokie nawet zważywszy na wielkość stołecznego rynku nieruchomości. Warto zatem wyjaśnić, że bardzo duża liczba agentów z Warszawy podawana przez NBP jest rezultatem przyjętej definicji pośrednika nieruchomości. Narodowy Bank Polski oprócz dużych agencji nieruchomości wziął pod uwagę również mniejsze agencje i osoby jednoosobowo wykonujące usługi w zakresie pośrednictwa nieruchomości. Na dane NBP z 2020 r. trzeba będzie jeszcze nieco poczekać. Można jednak przypuszczać, że pandemia COVID-19 skutkowała wypchnięciem z rynku najmniej konkurencyjnych agentów.

Jakość usług agentów jest mocno zróżnicowana

O bardzo dużej liczbie stołecznych agentów mówią nam również wyniki wyszukiwania w Google. Po wpisaniu frazy biuro nieruchomości Warszawa, otrzymujemy aż 36 800 000 wyników. Tak duża liczba wyników wyszukiwania w Google niekoniecznie musi być korzystną sytuacją. Warto zdawać sobie sprawę, że znalezienie dobrego agenta nieruchomości na podstawie samych linków jest praktycznie niemożliwe. To ważna kwestia, bo deregulacja zawodu pośrednika nieruchomości skutkowała znaczącym zróżnicowaniem standardu świadczonych usług. Na rynku znajdziemy również takich pośredników, którzy biorą do swojego portfolio kilkadziesiąt mieszkań i biernie czekają aż sprzeda się co najmniej jedno z nich. Takie „usługi” na pewno nie są warte prowizji i wzbudzają słuszne oburzenie właścicieli nieruchomości.

Na całe szczęście, można też znaleźć rzetelne agencje nieruchomości z Warszawy, które cechują się dobrymi opiniami klientów (widocznymi np. w Google). Niekoniecznie są to największe biura nieruchomości, gdzie panuje duża presja na szybką sprzedaż mieszkania kosztem jego ostatecznej ceny. Sztuką jest sprzedać mieszkanie szybko i na dobrych warunkach. Tego właśnie oczekują klienci. Wśród nich od pewnego czasu można znaleźć coraz więcej osób, które kupiły nieruchomość w celach inwestycyjnych.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Zakup używanego mieszkania - kiedy fiskus doliczy nam podatek?

Zakup używanego mieszkania to opodatkowana transakcja. Warto wiedzieć, że fiskus może doliczyć wyższy podatek zarówno sprzedawcy, jak i kupującemu.

Polska podobnie, jak wiele innych krajów Starego Kontynentu cechuje się rozbudowanym fiskalizmem, czyli skłonnością państwa do opodatkowywania rożnych  czynności prawnych oraz transakcji. Zakup używanego mieszkania jest bardzo dobrym przykładem polskiego fiskalizmu. Warto wiedzieć, że obciążenia podatkowe związane z taką transakcją ponosi zarówno sprzedawca, jak i nabywca lokalu. Obowiązek podatkowy po stronie kupującego jest związany z podatkiem od czynności cywilnoprawnych (PCC). Jeżeli natomiast chodzi o sprzedawcę lokum niebędącego przedsiębiorcą, to musi on zapłacić podatek PIT (19%) jeśli od nabycia nieruchomości nie upłynął pięcioletni termin. Warto wiedzieć, że urząd skarbowy może uznać cenę transakcyjną mieszkania (domu albo lokalu) za zaniżoną. W takiej sytuacji fiskus sam oszacuje cenę (wartość) rynkową nieruchomości i naliczy wyższy podatek. Wyjaśniamy, jak taka procedura swoistego domiaru podatkowego wygląda z perspektywy sprzedawcy i nabywcy mieszkania.

Urząd skarbowy może skorzystać z wyceny rzeczoznawcy

Analizę procedur stosowanych przez fiskusa, warto rozpocząć od aspektów związanych z podatkiem od czynności cywilnoprawnych (PCC). Ta danina płacona przez nabywcę mieszkania wynosi 2,00% wartości lokum. Jeżeli strony zaakceptowały umowę, która przewiduje zakup używanego mieszkania, to podatek PCC naliczy i odprowadzi notariusz. Brak formalnych obowiązków nabywcy „M” związanych z podatkiem od czynności cywilnoprawnych sprawia,  że wiele osób kupujących lokal szybko zapomina o tym podatku. Dlatego wezwanie z urzędu skarbowego może być bardzo przykrym zaskoczeniem.

Ustawa z dnia 9 września 2000 r. o podatku od czynności cywilnoprawnych (Dz.U. 2000 nr 86 poz. 959) wskazuje, że fiskus ma prawo do przedstawienia własnej wyceny kupionego mieszkania. W opisywanej sytuacji, kupujący jest wzywany do urzędu skarbowego i musi przedstawić dowody mówiące o tym, że zakup używanego mieszkania jednak odbył się po cenie rynkowej. Takim dowodem mogą być np. zdjęcia dokumentujące zły stan lokalu w chwili zakupu. Jeżeli argumenty nie przekonają fiskusa, to może on przedstawić wycenę opierającą się na opinii wybranego przez siebie rzeczoznawcy albo na operacie szacunkowym dostarczonym przez podatnika. Nabywca mieszkania oprócz zapłaty wyższego podatku PCC pokryje również koszty wyceny zleconej przez fiskusa jeśli jej wynik o więcej niż 33% przekracza cenę sprzedaży.

Procedura dotycząca PIT i PCC wygląda bardzo podobnie

Warto wiedzieć, że ustawa z dnia 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (Dz.U. 1991 nr 80 poz. 350) daje fiskusowi podobne uprawnienia w zakresie domiaru podatkowego, jak ustawa o podatku od czynności cywilnoprawnych. Różnica polega na tym, że oprócz podatnika PIT (sprzedawcy mieszkania) fiskus może wezwać również nabywcę lokalu. Rola osoby, która zdecydowała się na zakup używanego mieszkania, polega jedynie na złożeniu wyjaśnień. Kolejna różnica względem wcześniej opisywanej procedury wiąże się z faktem, że nie istnieje możliwość oparcia wyceny mieszkania na operacie dostarczonym przez podatnika. To nie jest kluczowa sprawa, bo w przypadku podatku PCC fiskus i tak zwykle samodzielnie zleca wycenę nieruchomości. Jeżeli chodzi o koszt takiej wyceny, to osoba zobowiązana do zapłaty PIT pokryje wynagrodzenie rzeczoznawcy jeśli szacunek eksperta będzie się różnił o ponad 33% od ceny transakcyjnej. To identyczne rozwiązanie, jak w przypadku podatku PCC.

Obiekcje fiskusa mogą pojawić się nawet po 5 - 6 latach …     

Urzędy skarbowe niezbyt chętnie dzielą się informacjami o kryteriach, które są stosowane przy okazji kwestionowania ceny transakcyjnej mieszkań. Wiadomo jedynie, że fiskus korzysta z własnej bazy danych, w której zostały uwzględnione wcześniejsze transakcje. Dla stron transakcji niepokojące jest to, że zakup używanego mieszkania pod względem cenowym może być kwestionowany nawet przez 5 lat. Tyle bowiem wynosi termin przedawnienia zobowiązań podatkowych.

Warto pamiętać, że zgodnie z ordynacją podatkową pięcioletni termin przedawnienia nalicza się od końca roku, w którym podatnik był zobowiązany do zapłaty PIT lub PCC. Taka zasada oznacza, że warunki transakcji z czerwca 2019 r. fiskus będzie mógł kwestionować do końca 2024 r. (jeśli chodzi o wysokość podatku PCC) albo do końca 2025 r. (pod względem wysokości podatku PIT). Wspomniana różnica terminów wynika z faktu, że podatek PIT od sprzedaży mieszkania jest płatny do końca kwietnia albo początku maja kolejnego roku (w zależności od rozkładu dni roboczych). 

Osoby, którym zakup używanego mieszkania przysporzył kłopotów z fiskusem powinny pamiętać, że mają prawo do złożenia odwołania. Takie samo prawo posiada również sprzedawca „M”. Pismo odwoławcze trzeba skierować do dyrektora izby skarbowej. W razie niepowodzenia, pozostaje możliwość przeniesienia sporu z fiskusem do wojewódzkiego sądu administracyjnego.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Fotowoltaika: Mój Prąd 3.0 podtrzyma boom?

Osoby, które interesuje przydomowa fotowoltaika, może ucieszyć zapowiedź szybkiej kontynuacji programu Mój Prąd. Wnioski będzie można składać już niebawem.

Wiele osób żałuje, że nie udało im się złożyć wniosku w ramach drugiej edycji programu Mój Prąd. Wspomniana inicjatywa przyczyniła się do tego, że przydomowa fotowoltaika w Polsce nie jest już zupełnie rzadkim zjawiskiem. Informacje umieszczone na stronie internetowej programu Mój Prąd wskazują, że na razie skorzystało z niego ponad 150 000 gospodarstw domowych. Niebawem ta liczba znacząco się zwiększy, ponieważ Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarski Wodnej już zapowiedział realizację trzeciej edycji programu Mój Prąd. Ekspert portalu NieruchomosciSzybko.pl wyjaśnia, co już wiemy o tej inicjatywie. Warto oczywiście pamiętać, że fotowoltaika w Polsce nie ogranicza się do przydomowych instalacji, których budowę aktualnie wspiera państwo. Wszystko wskazuje na to, że inwestorzy sprzedający prąd wytworzony z energii słonecznej też będą bardzo aktywni w bieżącym roku.

Nasz artykuł w dużym skrócie:

  • Kolejny nabór wniosków w programie Mój Prąd ma się zacząć na początku lipca 2021 r.
  • Prawdopodobnie dofinansowanie będzie obejmowało również punkty ładowania samochodów elektrycznych.
  • Program Mój Prąd dodatkowo przyspieszy wzrost liczby domów z fotowoltaiką na rynku wtórnym.

Poniżej prezentujemy więcej informacji o trzeciej odsłonie programu Mój Prąd. Przy okazji analizujemy też inne aspekty rozwoju fotowoltaiki w Polsce.

Nowy program ruszy na początku lipca 2021 r.

W ramach wstępu, warto przypomnieć, że poprzednia edycja programu Mój Prąd działała od 13 stycznia 2020 roku do 6 grudnia 2020 roku. Mowa o terminie naboru wniosków. Już od pewnego czasu pojawiały się spekulacje odnośnie uruchomienia trzeciego naboru wniosków jeszcze w bieżącym roku. Sprawę niedawno wyjaśnił wiceprezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Dzięki jego oświadczeniu wiemy już, że nowy nabór wniosków do „Mojego Prądu” rozpocznie się 1 lipca 2021 r. Jeżeli chodzi o wysokość wsparcia, to na razie można być pewnym tego, że będzie ona zależna od zakresu rzeczowego inwestycji.

Wiemy ponadto, że trzecia edycja opisywanego programu zostanie sfinansowana ze środków unijnych i będą nią objęte koszty budowy niewielkich instalacji fotowoltaicznych (2 kW - 10 kW), które wnioskodawcy ponieśli od 1 lutego 2020 r. do 31 grudnia 2023 r. Podobnie jak poprzednio, wymogiem będzie podłączenie nowo powstałej instalacji prosumenckiej (na własne potrzeby) do sieci OSD, czyli Operatora Systemu Dystrybucyjnego. Kolejny nabór wniosków ma potrwać do 20 grudnia 2021 roku, ale NFOŚiGW zapowiada, że może on się zakończyć wcześniej w razie dużego zainteresowania. Jest to całkiem możliwy wariant. Fotowoltaika zwraca bowiem coraz większą uwagę przeciętnego Kowalskiego.

Fotowoltaika połączy się z elektromobilnością

Ważny wydaje się także fakt, że NFOŚiGW zapowiada dość istotne zmiany dotyczące zasad nowej edycji programu Mój Prąd. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej planuje rozszerzenie opisywanego programu o dodatkowe rozwiązania, które pomogą prosumentom w lepszym wykorzystywaniu wytworzonego prądu. Wiadomo, że NFOŚiGW poważnie rozważa objęcie dofinansowaniami takich elementów jak punkty ładowania dla samochodów elektrycznych, inteligentne systemy zarządzające energią w domu oraz magazyny ciepła lub chłodu. Kwestia punktów ładowania pojazdów na pewno dobrze wpisuje się w strategię rządu związaną z elektromobilnością.

Domy z fotowoltaiką są na rynku wtórnym …

Tak jak już wspomnieliśmy, poprzednie edycje programu Mój Prąd sprawiły, że przydomowa fotowoltaika nie jest już postrzegana w Polsce jako zupełne novum. Można przypuszczać, że Mój Prąd 3.0 dodatkowo przyspieszy ten trend. Warto nadmienić, że takie inicjatywy nie oddziałują wyłącznie na obecnych właścicieli domów, przy których została uruchomiona fotowoltaika. Eksperci agencji NieruchomosciSzybko.pl zauważają, że instalacje fotowoltaiczne jako element używanych domów coraz częściej pojawiają się na rynku wtórnym. Mogą one być sporym atutem sprzedażowym pod warunkiem, że są sprawne, znajdują się w dobrym stanie technicznym i nie będą wymagały sporych nakładów finansowych w najbliższym czasie.

Inwestorzy zwracają uwagę na inne kwestie

Zapowiadany niebawem start trzeciej edycji programu Mój Prąd 3.0 oczywiście nie ma kluczowego znaczenia dla inwestorów. Rządowa inicjatywa wspiera bowiem prosumentów, czyli te osoby, dla których fotowoltaika jest tylko sposobem zaspokojenia własnych potrzeb energetycznych. Inwestorzy muszą natomiast brać pod uwagę fakt, że większe zainteresowanie ze strony prosumentów może spowodować wzrost cen niektórych komponentów potrzebnych do budowy instalacji fotowoltaicznych.

Tym niemniej, bieżący rok zapowiada się dobrze dla fotowoltaicznych inwestorów, choć widoczne jest coraz większe nasycenie rynku. Na korzyść dalszych inwestycji przemawia natomiast spodziewany wzrost cen prądu oraz jego rosnące zużycie. Pojawia się też szansa na korzystne dla inwestorów zmiany w ustawie o odnawialnych źródłach energii. Można zatem spodziewać się, że w 2021 r. nadal będzie rosnąć liczba osób budujących własne farmy fotowoltaiczne lub wydzierżawiających działki na ten cel. Więcej o inwestycjach związanych z fotowoltaiką można przeczytać w książce „Jak bez wysiłku i pieniędzy zarabiać na nieruchomościach”.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Rozbudowa domu będzie hitem w 2021 roku?

Wiele wskazuje na to, że rozbudowa domu będzie rozwiązaniem nieco częściej wybieranym przez Polaków. Opisujemy ciekawe aspekty związane z taką inwestycją.

Ostatnie trzy lata upłynęły pod znakiem rekordowo szybkiego wzrostu kosztów budowy domów jednorodzinnych. Ostrożne szacunki wskazują, że od początku 2018 r. do końca 2020 r. budowa własnych „czterech kątów” średnio podrożała o 20% - 30%. Kolejny, kilkuprocentowy wzrost miał miejsce na początku 2021 roku i był związany z wprowadzeniem nowych norm dotyczących energochłonności. Trudno się zatem dziwić, że w obliczu wspomnianych zmian i dodatkowego wzrostu cen działek budowlanych z poprzednich lat, wielu Polaków będzie myślało o alternatywnych sposobach zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych. Przykładem jest adaptacja budynku niemieszkalnego lub rozbudowa starszego domu. Mowa o domu, który został kupiony w celu rozbudowy lub oddziedziczony. Eksperci portalu NieruchomosciSzybko.pl prezentują podstawowe informacje prawne dotyczące rozbudowy. Warto również dowiedzieć się, ile domów co roku jest rozbudowywanych w Polsce.

Nasz artykuł w dużym skrócie:

  • Roczna liczba domów rozbudowywanych przez Polaków jest stosunkowo mała.
  • Opisywana sytuacja sugeruje, że problem stanowią bariery formalne.
  • Usunięcie wspomnianych barier mogłoby ułatwić wielu osobom zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych.

Przygotowany artykuł poniżej prezentuje więcej ciekawych informacji, które dotyczą rozbudowy domów jednorodzinnych (wykonywanej przez prywatnego inwestora).

Rodacy co roku rozbudowują około 1000 domów …

Ciekawy temat, jakim jest rozbudowa domu dość rzadko gości w branżowych analizach. Najpierw warto zatem sprawdzić, o jak dużej skali tego zjawiska w ogóle mówimy. Dane Głównego Urzędu Statystycznego wskazują, że w ostatnich latach prywatni inwestorzy zakończyli rozbudowę następującej liczby starszych domów:

  • 2009 r. - 1 324 domy
  • 2010 r. - 1 295 domów
  • 2011 r. - 1 278 domów
  • 2012 r. - 1 360 domów
  • 2013 r. - 1 459 domów
  • 2014 r. - 1 251 domów
  • 2015 r. - 1 254 domy
  • 2016 r. - 1 275 domów
  • 2017 r. - 1 281 domów
  • 2018 r. - 1 109 domów
  • 2019 r. - 1 339 domów
  • 2020 r. - 1 294 domy

Powyższe dane dotyczą zarówno domów rozbudowanych na podstawie pozwolenia, jak i zgłoszenia budowlanego. Analizowane statystyki GUS-u wskazują, że liczba dokonywanych rozbudów już od dłuższego czasu pozostaje względnie stała, ale równocześnie jest niewielka w skali całego kraju. Chodzi zwłaszcza o porównanie z liczbą domów, które co roku są rozpoczynane przez prywatnych inwestorów.

Rozbudowa domu na zgłoszenie stanowi rzadkość

W świetle powyższych informacji rodzi się pytanie, czy rozbudowa domu nie mogłaby być popularniejsza. Można bowiem przypuszczać, że liczba rodzin zainteresowanych rozbudową starszego domu jest w skali roku większa niż tylko 1000 - 1500. Możliwość łatwej rozbudowy nabiera szczególnego znaczenia w kontekście wspomnianego już wzrostu kosztów zakupu działki oraz cen materiałów budowlanych i robocizny. Pewne znaczenie ma również kontekst społeczny. Jest on związany z wyludnianiem się mniejszych miejscowości i coraz większą liczbą pustych domów z czasów PRL-u, które można by lepiej zagospodarować.

Informacje przekazywane przez osoby zajmujące się na co dzień tematyką pozwoleń budowlanych sugerują, że problem stanowią nieprecyzyjne przepisy. W tym kontekście warto pamiętać, że rozbudowa domu rozumiana jako zmiana skutkująca powiększeniem kubatury budynku, co do zasady wymaga pozwolenia na budowę. Trzeba też nadmienić, że prawo budowlane pod pojęciem budowy obiektu budowlanego rozumie również jego odbudowę, rozbudowę i nadbudowę.

Nowelizacja przepisów prawa budowlanego z 2015 r. wprowadziła możliwość rozbudowy domu na podstawie zgłoszenia budowlanego. Istnieje jednak wymóg związany z tym, że nawet po zakończeniu inwestycji zakres oddziaływania budynku nie powinien przekraczać granic działki. Stanowi to problem na przykład wtedy, gdy zabudowa jest gęsta, a wymagane odległości względem granicy działki nie mogą zostać utrzymane. Praktyka pokazuje również, że urzędy ostrożnie podchodzą do opcji, jaką jest rozbudowa domu na zgłoszenie. Taka sama sytuacja dotyczy również budowy nowego domu na zgłoszenie. W przypadku rozbudowy, dodatkowy kłopot stanowią m.in. nieprecyzyjne przepisy dotyczące warunków technicznych.  

Największym problemem bywają kwestie formalne

Wiele osób zainteresowanych tematem rozbudowy starszego domu niestety napotkało poważniejsze utrudnienia niż tylko konieczność uzyskania zgody budowlanej. Przykład stanowią kłopoty związane z brakiem dokumentacji potwierdzającej legalność budowy. Takie problemy zniechęcają potencjalnych inwestorów, mimo że 19 września 2020 r. weszły w życie regulacje ułatwiające legalizację samowoli budowalnych w przypadku budynków użytkowanych co najmniej od 20 lat (artykuł 49f ustawy z dnia 7 lipca 1994 r. - Prawo budowlane).

Jeszcze ważniejszym utrudnieniem mogą być niejasne przepisy dotyczące warunków technicznych. Rozporządzenie Ministra Infrastruktury i Budownictwa w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie wskazuje, że rozbudowywane domy nie muszą spełniać wszystkich współczesnych wymagań technicznych. Niestety, możliwość stosowania takiego wyjątku wzbudza kontrowersje i staje się przyczyną sporów z urzędnikami.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Przełożone eksmisje: czy dłużnicy będą bezkarni?

Tarcza antykryzysowa wskazuje, że eksmisje zostały odłożone w czasie aż do końca pandemii. Właścicielom mieszkań może nie podobać się takie rozwiązanie.

W związku z pandemią koronawirusa, rząd wprowadził wiele regulacji, które wydawałyby się mało prawdopodobne w innych okolicznościach. Przykład może stanowić tymczasowy zakaz eksmisji. O fakcie, że eksmisje zostały odłożone w czasie, krajowe media informują dość rzadko. Większym zainteresowaniem w kontekście najmu cieszą się między innymi specjalne dodatki mieszkaniowe dla najemców. Warto też wspomnieć o nieaktualnych już rozwiązaniach takich jak np. zakaz wypowiadania umowy najmu i podnoszenia czynszu do 30 czerwca 2020 r. Odroczone eksmisje to zmiana prawna, która z całą pewnością jest najbardziej uciążliwa dla właścicieli mieszkań. Nie chodzi tutaj wyłącznie o osoby wynajmujące swoje prywatne lokum. Warto również pamiętać, że najem mieszkań prowadzą między innymi gminy. W przypadku lokali należących do samorządów, zaległości czynszowe są częstym zjawiskiem, co bardzo dobrze potwierdzają dane GUS. Wszystko wskazuje jednak, że czynszowi dłużnicy jeszcze przed dłuższy czas będą praktycznie bezkarni.  

Nasz artykuł w dużym skrócie: 

  • Zakaz eksmisji dłużników prawdopodobnie będzie obowiązywał do końca pandemii. 
  • Właściciele mieszkań na wynajem raczej nie mogą oczekiwać odszkodowania za straty ze strony państwa. 
  • Na czas pandemii zostały wstrzymane również licytacje komornicze dotyczące domów i mieszkań. 

Poniżej piszemy więcej o tym, jak pandemia utrudnia radzenie sobie z uciążliwymi dłużnikami. Wyjaśniamy również, jak można dojść z nimi do porozumienia.  

Wyjątki od zakazu eksmisji dotyczą dużych inwestycji

Tytułem wstępu warto wyjaśnić, że ograniczenia związane z możliwością przeprowadzania eksmisji nie obowiązują od samego początku pandemii. Zostały one wprowadzone na mocy tak zwanej tarczy antykryzysowej 2.0, czyli ustawy o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. 2020 poz. 568). Ten akt prawny dodał do głównej „epidemicznej” ustawy z 2 marca 2020 r. artykuł 15zzu mówiący, że: „w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii ogłoszonego z powodu COVID-19 nie wykonuje się tytułów wykonawczych nakazujących opróżnienie lokalu mieszkalnego”. Takie brzmienie przepisu przekładającego eksmisje wskazuje, że odblokowanie procedury eksmisyjnej może zająć jeszcze sporo czasu. Wszystko będzie bowiem zależało od dalszego przebiegu pandemii.

Cytowany artykuł 15zzu ustawy z 2 marca 2020 r. (Dz.U. 2020 poz. 374) przewiduje pewne ograniczenia w zakresie stosowania zakazu eksmisyjnego. Chodzi przede wszystkim o eksmisje związane z realizacją dużych inwestycji publicznych (tzn. budową drogi, lotniska, linii kolejowej, budowli przeciwpowodziowych oraz Centralnego Portu Komunikacyjnego). Wyjątek stanowi punkt wskazujący, że eksmisje mimo pandemii mogą dotyczyć osób stosujących przemoc w rodzinie. Wydaje się, że ustawodawca zapomniał natomiast o lokatorach, którzy np. demolują mieszkanie bezradnego właściciela albo skutecznie utrudniają życie sąsiadom.

Właściciele lokali nie otrzymają łatwo rekompensaty

Prywatni właściciele mieszkań na wynajem mogą narzekać nie tylko na przepisy, które blokują np. eksmisje lokatorów niszczących własność. Warto również wspomnieć o trudnościach, jakie będzie powodowało ewentualne wyegzekwowanie od państwa odszkodowania za opóźnioną eksmisję. Mowa o sytuacji, w której gmina wskazała pomieszczenie tymczasowe lub lokal socjalny dla dłużnika, ale eksmisja nie może się odbyć ze względu na koronawirusowe obostrzenia. Można przypuszczać, że w związku z brakiem możliwości wykonania eksmisji, niektórzy właściciele mieszkań będą namawiali dłużników do dobrowolnej wyprowadzki - przykładowo za cenę częściowego umorzenia długów związanych z czynszem.

Innym kompromisowym rozwiązaniem jest zaproponowanie kłopotliwemu lokatorowi mniejszego „M” o gorszym standardzie i niższym czynszu, do którego będzie się on mógł dobrowolnie przeprowadzić. Można jednak przypuszczać, że wiele zadłużonych osób nie skorzysta nawet z takiej ugodowej propozycji licząc na to, że pandemia potrwa przykładowo przez kolejny rok, a rząd nie zmieni przepisu wstrzymującego eksmisje. Sposobem wpłynięcia na opornego najemcę może być złożenie pozwu dotyczącego eksmisji. Gdy wyrok eksmisyjny się uprawomocni, to komornik będzie mógł wszcząć postępowanie eksmisyjne. W takiej sytuacji, lokator będzie miał pewność, że zaraz po zakończeniu stanu zagrożenia epidemicznego oraz stanu epidemii zostanie podjęta próba opróżnienia lokalu przez komornika. Dlatego część właścicieli wynajmowanych mieszkań już teraz składa pozew o eksmisję zakładając, że do końca okresu zagrożenia sanitarnego uda się załatwić wszystkie (nierzadko przewlekłe) formalności.

Pandemia wpłynęła też na licytacje nieruchomości …

Dobrym uzupełnieniem dla omawianej kwestii jest też informacja dotycząca licytacji nieruchomości przez komorników. Wiele osób nie zdaje sobie bowiem sprawy z tego, że pandemia wstrzymała też licytacje komornicze nieruchomości mieszkaniowych. Informacji na ten temat nie znajdziemy jednak w specjalnych „epidemicznych” ustawach z 2 marca 2020 r. lub 31 marca 2020 r. Niedawno dodany artykuł 952 (1) paragraf 5 kodeksu postępowania cywilnego wskazuje natomiast, że licytacji domu lub lokalu zamieszkiwanego przez dłużnika nie można przeprowadzać przed upływem 90 dni od zakończenia stanu zagrożenia epidemicznego oraz stanu epidemii.

Źródło: Magdalena Markiewicz, ekspert portalu NieruchomosciSzybko.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.