czwartek, 19 maja 2011

Nowe biuro - przyjaciel czy wróg?

Nowe biuro - przyjaciel czy wróg?

Autorem artykułu jest Arkadiusz Jarucki



W ciągu ostatnich 20 lat powstało wiele nowoczesnych biurowców dzięki którym praca ma być przyjemniejsza. Żeby radość z nowego biura nie przerodziła się w udrękę warto przy szukaniu powierzchni biurowej skorzystać z wiedzy eksperta w tej dziedzinie.
Przyjemnie jest obserwować jak zmieniają się nasze miasta dzięki powstającym obiektom komercyjnym. Oczywiście architektura jednych jest bardziej udana innych mniej, ale jest to też kwestia gustu co się komu podoba. Z całą pewnością większość z nich wyposażona jest w nowoczesne instalacje i urządzenia mające za zadanie zapewnić bezpieczeństwo użytkowników budynku, a także stworzyć im maksymalnie komfortowe warunki pracy. Nie bez znaczenia powinny być też koszty eksploatacji biurowca. Są biura nieruchomości które wspomagają potencjalnych najemców w wyborze powierzchni, jednak firmy te żyją z zawartych transakcji kupna/sprzedaży czy wynajmu, a więc nie do końca są zainteresowane w zwracaniu uwagi na potencjalne zagrożenia jakie mogą wystąpić w trakcie eksploatacji. Ponieważ w pracy spędzamy dużą część swojego życia, warto zadbać o warunki w jakich będziemy funkcjonować. Tak jak w przypadku samochodów mało kto poza wyglądem może porównać wartość dwóch używanych identycznych modeli samochodów, tak i w przypadku współczesnych biurowców, gdzie technika odgrywa coraz większą rolę, trzeba być ekspertem żeby wyłapać niuanse decydujące o naszym zadowoleniu z nowego miejsca pracy.

Mimo że technika jest na takim poziomie iż można by było wybudować biurowiec spełniający wymagania komfortu niemalże każdego pracownika, są przynajmniej trzy powody dla których warunek ten nie jest spełniony.
Te powody to:
1. względy ekonomiczne
2. zły projekt
3. złe wykonawstwo i nadzór nad budową

Niestety ale bardzo często względy ekonomiczne skłaniają inwestorów do czynienia oszczędności kosztem przyszłego użytkownika. Przykładem takich oszczędności jest minimalizowanie ilości sterowników których zadaniem jest sterowanie pracą urządzeń klimatyzacyjnych tak aby temperatura w pomieszczeniu była optymalna dla użytkowników. Im pomieszczenie jest większe tym większe są różnice zapotrzebowania na ciepło czy chłód w poszczególnych częściach tej powierzchni. Jeżeli w pomieszczeniu jest tylko jeden czujnik temperatury na podstawie którego sterowana jest praca urządzenia grzejąco/chłodzącego to temperaturowy komfort pracy będą miały osoby pracujące w pobliżu czujnika, natomiast cała reszta pracowników będzie podporządkowana tym „uprzywilejowanym”. Zdarza się również stosowanie jednego urządzenia grzejąco/chłodzącego na dwa pomieszczenia i w takim układzie osoby z jednego z nich podporządkowane są upodobaniom cieplnym użytkowników drugiego. Oszczędności jakie miałyby wynikać z takich rozwiązań są iluzoryczne, albo ich koszty pokrywa najemca. Dzieje się tak dlatego, że:
- brak komfortowych warunków obniża wydajność pracownika,
- pracownik myśli o tym jak mu niedobrze zamiast o pracy,
- pracownik czeka aż kolega siedzący przy sterowniku odejdzie od biurka żeby natychmiast zmienić nastawy sterownika,
- przy włączonej klimatyzacji otwierane są okna (też w ramach oszczędności nie wyposażone w czujniki otwarcia), lub załączane dodatkowe piecyki.

Może trudno w to uwierzyć, ale nie każdy projekt jest na miarę XXI wieku. Mając ogromny szacunek dla projektantów, z przykrością muszę stwierdzić że nie każdy ich produkt jest najwyższych lotów. W przypadku projektów wykonanych za granicą lub pod nadzorem zagranicznego biura błędy mogą wynikać z nieznajomości realiów naszego kraju i warunków klimatycznych. Polscy projektanci mogą jeszcze nie mieć tak dużego doświadczenia w nowoczesnych instalacjach, żeby móc je w pełni i prawidłowo zaprojektować. Zły projekt może być przyczyną prawdziwej gehenny w pracy. W jednym z warszawskich biurowców zły projekt instalacji wentylacji i klimatyzacji naraził inwestora na bardzo duże koszty inwestycji, natomiast najemcy oprócz braku właściwego komfortu pracy muszą pokrywać bardzo wysokie koszty eksploatacji.

Prawdą jest również to, że nawet przy znacznych nakładach na inwestycję i dobrym projekcie, sprawę może zupełnie zepsuć nierzetelny wykonawca pozostawiony na budowie bez nadzoru inwestorskiego lub przy złym nadzorze. Są biurowce w których elewacja jest na tyle nieszczelna, że w budynku niemalże hula wiatr. Nawet przy dobrze dobranej instalacji grzewczej, przy silnych mrozach pomieszczenia są niedogrzane, a w lecie mimo chłodzenia temperatura jest wysoka. Oczywiście poza niesprzyjającymi warunkami pracy, koszty eksploatacji również są wysokie.

Potencjalny najemca szukając biura zwraca uwagę przede wszystkim na cenę najmu, lokalizację, architekturę, oraz dane z folderów reklamowych. Jeśli jest kilka obiektów które mu odpowiadają, to czynnikiem decydującym jest cena najmu. Niestety mało kto jest w stanie zorientować się, na ile dane z folderów reklamowych oddają rzeczywistą wartość instalacji z punktu widzenia użytkownika. Trzeba wiedzieć, że są różnego rodzaju klimatyzacje i systemy wentylacyjne, jest mniej i bardziej rozbudowana automatyka za którą odpowiada tzw. BMS (ang. building management systems), są instalacje przewymiarowane, lub nie doszacowane co może mieć wpływ na komfort pracy i koszty eksploatacyjne, są rozwiązania pro-ekologicze i oszczędnościowe, lub ich nie ma. Ważnym elementem jest też jakość zarządzania nieruchomością – nawet bardzo dobrze wykonany budynek może tracić na wartości poprzez złą obsługę.

Istotnym kosztem dla najemców są media. Budynek źle wykonany lub zarządzany może się okazać bardzo drogi w eksploatacji. Również sposób rozliczania mediów na poszczególnych najemców może rodzić wątpliwości czy jedni nie płacą za drugich. Przed podpisaniem umowy najmu należy zapoznać się z fakturami za media, oraz ze sposobem ich rozliczania na poszczególnych najemców.

Współczesne biurowce są naszpikowane techniką, dlatego dla dobra firmy i jej pracowników warto zatrudnić osobę która będzie w stanie sprawdzić i doradzić z punktu widzenia technicznego czy dany obiekt spełni Państwa oczekiwania, oraz powiedzieć na jakie problemy możecie być w przyszłości narażeni.

---

Arkadiusz Jarucki
AREX Technical Consulting
www.arexTC.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Inwestowanie w ziemię

Inwestowanie w ziemię

Autorem artykułu jest Bank Ziemi



Dynamiczny wzrost cen ziemi w ostatnich latach udowodnił, że inwestycja w zakup ziemi jest opłacalnym i bezpiecznym sposobem ulokowania kapitału. Rozmowa z twórcą Banku Ziemi, pierwszej marki w kategorii obrót ziemią w Polsce.

Dynamiczny wzrost cen ziemi w ostatnich latach udowodnił, że inwestycja w zakup ziemi jest opłacalnym i bezpiecznym sposobem ulokowania kapitału.

Rozmowa z twórcą Banku Ziemi, pierwszej marki w kategorii obrót ziemią w Polsce.

1. Od jak dawna istnieje Bank Ziemi i skąd pomysł na jego powstanie?

Na rynku jest kilka powszechnie znanych biur nieruchomości, ale kiedy zapytałem klientów jaka firma zajmuje się obrotem ziemią, nie potrafili wskazać konkretnej firmy, tak powstał pomysł na Bank Ziemi. Zrozumiałem, że na ryku nieruchomości jest luka na powołanie pierwszej marki w kategorii obrót ziemią, w styczniu 2009 roku poinformowaliśmy komunikatem, że ruszył Bank Ziemi.

Pamiętam pierwsze kroki, zastrzeżenie znaku słowno-graficznego w Urzędzie Patentowym, kupno domen gruntowych, stworzenie kilkunastu serwisów do sprzedaży ziemi i powołanie pierwszego oddziału w Olsztynie. W tej chwili Bank Ziemi jako jedyny w Polsce, posiada serwisy we wszystkich kategoriach gruntu. Uruchomiliśmy na zasadach wyłączności terytorialnej oddziały z naszymi partnerami we Wrocławiu, Lublinie i Gdyni, prowadzimy finalizujące rozmowy z przedsiębiorcami zainteresowanymi prowadzeniem oddziałów w Bydgoszczy, Toruniu, Lesznie.

Wiedza niezbędna do obrotu ziemią jest wystarczająco obszerna, aby powołać do życia nową profesję doradca obrotu ziemią, który będzie posiadał wiedzę o zagadnieniach związanych z gruntami, dużo większą niż statystyczny agent biura nieruchomości. Tworzymy zawód doradca obrotu ziemią, w opozycji do zawodu agenta nieruchomości, który bardziej woli zajmować się sprzedażą mieszkań i domów, niż biegać po działkach i brudzić sobie buty.

2. Jakiej wielkości aktywa są niezbędne aby rozpocząć inwestycje w ziemię?
Każda nowa forma inwestowania rodzi pytanie, ile kapitału muszę mieć aby wejść na rynek.
Tak jest chociażby z inwestycjami w sztukę czy wino? W praktyce okazuje się, że oferta firm oferujących w/w inwestycje pozwala skorzystać z ich usług posiadaczom kilku-kilkunastu tysięcy złotych. Nie są to więc kwoty zaporowe. Czy podobnie jest w Banku Ziemi?


Aby stać się właścicielem małej działki rolnej wystarczy 30-50 tys. złotych, ale jeśli mamy plan zakupu przykładowo 3 hektarów na Warmii i Mazurach w sprawdzonej lokalizacji, w miejscu gdzie będzie możliwe uzyskanie warunków zabudowy, wydamy 100 – 150 tys. złotych w zależności od lokalizacji, dostępności mediów, lasu, wody i drogi gminnej czy powiatowej. Określiliśmy minimalną kwotę inwestycji na poziomie 75 tys. złotych.

2. Czy ceny wielu gruntów nie są już za drogie?
Często można usłyszeć opinię, że inwestowanie w ziemię jest coraz mniej opłacalne. Od czasu wejścia Polski do UE ceny gruntów w niektórych regionach kraju wzrosły o 100-200%. U wielu inwestorów rodzi to obawy o powtórkę boom na rynku mieszkaniowym, gdzie cena metra kw. urosła z 3-4 tys. zł za m2 do 7-8 tys. zł w przeciągu 4 lat. Kupno mieszkań z myślą o dalszej odprzedaży stało się ryzykowne.


Faktycznie, większość gruntów jest niesprzedawalnych ze względu na wysoką cenę, oddziały Banku Ziemi przyjmują do sprzedaży większość działek, jednak wiele działek śmiało można nazwać lokatami emerytalnymi, są za drogie i nie należy się spodziewać ich sprzedaży w najbliższych latach. Nie zrealizujemy wysokiego zysku ze sprzedaży działki, kiedy dokonaliśmy zakupu po średniej cenie rynkowej, a większość kupujących tak właśnie postępuje. Tak jak w innych inwestycjach, bez wiedzy i sprawdzonego pomysłu na zysk, nie osiągniemy wiele. Skończyły się czasy, kiedy każda działka sprzedawała się na pniu, a każda oferta ze słowem „budowlana” cieszyła się dużym zainteresowaniem. Ludzie zrozumieli, że nie każda działka daje możliwość zarobienia.

3. Czy Bank Ziemi oferuje pomoc w uzyskaniu finansowania na inwestycję w ziemię?
Znane są problemy z uzyskaniem kredytu bankowego, zwłaszcza na cele inwestycyjne.
Czy w takim razie klient zainteresowany kupnem gruntu może liczyć na wsparcie w zakresie zdobycia kapitału na taką inwestycję. A jeśli tak, z jakimi bankami, firmami Państwo współpracujecie. Co w ramach takiej współpracy klient może otrzymać?

Na obecnym etapie rozwoju firmy uznaliśmy, że optymalnym dla klienta rozwiązaniem będzie pomoc doradcy finansowego jednej z uznanych na rynku firm: Expander, Open Finance czy Notus. Pracownicy wymieniowych firm pomogą w uzyskaniu np. pożyczki hipotecznej. To względnie proste i wygodne rozwiązanie dla klientów zainteresowanych kredytowaniem inwestycji w grunty. W przyszłości z chęcią przetestujemy różne sposoby finansowania inwestycji w Banku Ziemi. Nie wykluczamy stworzenia oferty skrojonej z myślą o naszych klientach. Docelowo stanie się to po otwarciu większej ilość oddziałów Banku Ziemi.

4. Inwestowanie w ziemię staje się coraz popularniejsze.
Na rynku pojawiła się już konkurencja. Czym chcą Państwo zachęcić klientów do skorzystania z oferty jaką ma Bank Ziemi?

To zabrzmi trochę dziwnie, ale nie znam drugiej marki, która świadczy kompleksowe usługi obrotu ziemią. Oczywiście jest wielu prywatnych inwestorów, którzy profesjonalnie kupują i sprzedają grunty. Jednak na dzień dzisiejszy konkurencja nie depcze nam po piętach. Motywuje to nas do podnoszenia jakości usług i przyspieszenia działań związanych z otwieraniem oddziałów w kolejnych miastach.

5. Jak długo trwa średnio inwestycja w ziemię licząc od daty znalezienia gruntu a skończywszy na jego odprzedaży?

Średnio inwestycja trwa około jednego roku - w zależności od miesiąca w jakim zostanie sfinalizowana transakcja. Jeżeli zakup nastąpi w okresie wrzesień - grudzień wyjście z inwestycji trwa dużo szybciej - jak w wielu branżach tak i tu występuje sezonowość sprzedaży.

6. Co dzieje się w przypadku gdy inwestor zechce sprzedać nabyty grunt?
Czy płynność na rynku pozwala dokonać szybkiej transakcji zbycia czy należy się liczyć z dłuższym okresem zamrożenia kapitału.

Jeżeli inwestor chce sprzedać grunt, jest kilka ścieżek wyjścia z inwestycji. Jedną z najprostszych jest podział na mniejsze działki ( co trwa około 2 miesięcy) i sprzedaż mniejszych powierzchni z czym nie ma i nie będzie problemu gdyż przy małych kwotach ostateczny nabywca nie musi posiłkować się kredytem. Z reguły wyjście z inwestycji trwa około roku. Jeżeli natomiast inwestor ma duże oczekiwania co do zwrotu z zainwestowanego kapitału wówczas czas ten wydłuży się o np. stworzenie planu miejscowego czy uzyskanie pozwoleń na budowę.

7. Czy inwestor powinien posiadać wiedzę nt. inwestowania w ziemię, czy wszystkim zajmują się Państwa specjaliści?

Oferta inwestycji w grunty adresowana jest do wszystkich zainteresowanych, niezależnie od poziomu posiadanej wiedzy o inwestowaniu w grunty. Często zdarza się, że inwestor jest zbyt zajęty działalnością zawodową, aby zajmować się samemu wyszukiwaniem atrakcyjnych gruntów, a potem ich odsprzedażą. Przed decyzją o inwestycji organizujemy kilka spotkań z zainteresowanymi, na których szczegółowo przedstawiamy na czym polega inwestowanie w grunty, odpowiadamy na pojawiające się pytania. Podobnie jak w przypadku inwestycji na giełdzie, w grunty można inwestować samemu lub zlecić inwestycje doradcy.

8. Jakiego rodzaju grunty można nabywać za pośrednictwem Państwa firmy?

Bank Ziemi sprzedaje i wyszukuje wszystkie rodzaje działek, tworzymy pierwszą bazę uporządkowaną kategoriami gruntu. W naszej ofercie znajdują się działki rolne, budowlane, rekreacyjne, siedliskowe oraz działki inwestycyjne i przemysłowe. Nasze serwisy do sprzedaży ziemi umożliwiają lepszą prezentację gruntów w Internecie. Dla przykładu: działki rolne prezentujemy na stronach www.ziemiarolna.pl , www.gruntyrolne.pl , www.dzialkirolne.pl Serwisy są wyświetlane na pierwszych stronach wyników Google, dzięki czemu działki ogląda coraz więcej użytkowników Internetu.

9. Na jakie zyski może liczyć inwestor korzystający z Państwa usług?
Pomijając dane historyczne, które są imponujące bo uwzględniają wzrost cen od czasu wejścia Polski do UE. Wielu inwestorów wciąż kuszą wysokie oprocentowanie depozytów bankowych. W takiej sytuacji realnym zyskiem, który powinien ich satysfakcjonować byłoby 8-10% netto rocznie. Czy to realne?


Jeśli mamy inwestowanie w grunty odnosić do lokat bankowych, to w tej działalności jest to wielokrotność oprocentowania lokat bankowych.

10. Czy Bank Ziemi pomaga jedynie w inwestowaniu w ziemię, czy zajmuje się również skupem działek?

Stale szukamy atrakcyjnych gruntów dla inwestorów, otrzymujemy wiele propozycji zakupu gruntów, jednak większość z nich odrzucamy ze względu na zawyżoną cenę. Bank Ziemi na razie pomaga w inwestowaniu w ziemię. Z czasem jednak po umocnieniu sie na rynku chcemy inwestować w grunty i stworzyć własny instytucjonalny Bank Ziemi gdzie inwestor od ręki w ciągu jednego dnia będzie mógł kupić wybraną nieruchomość włącznie z obsługą notarialną. Aby jednak do tego doszło musimy pozyskać większą gotówkę. Banki i kredyty nie wchodzą w grę. Pośrednio liczymy na Bussines Angels - docelowo na pozyskanie kapitału z rynku New Connect.

11. Wiele osób z pewnością zastanawia się, cóż jest atrakcyjnego w posiadaniu kawałka ziemi? Jakie sposoby może Pan wskazać na zwiększenie wartości zakupionego gruntu?

Wielu inwestorów zachęconych dużym wzrostem cen w poprzednich latach, zadowala się jedynie naturalnym wzrostem cen ziemi. To naszym zdaniem mniej korzystne podejście, lepszym rozwiązaniem jest podniesienie wartości ziemi i realizacja większego zysku w krótszym czasie. Bank Ziemi zajmuje się wyszukiwaniem działek, które dają możliwość zarobienia na zwiększeniu wartości na kilka sposobów. Jednym z nich jest uzyskanie warunków zabudowy, to najkrótsza droga od działki rolnej do budowlanej.

12. Gdzie potencjalny inwestor znajdzie Państwa biuro i jak w skrócie wygląda proces inwestycji?

Zainteresowanie inwestowaniem można zgłosić za pomocą formularza „chcę inwestować” na stronie BankZiemi.pl, przy formularzu umieściliśmy prezentację dla osób zainteresowanych inwestowaniem w grunty.

13. Jak wygląda sprawa podatku od zysku ze sprzedaży gruntów? Czy podatek jest rozliczany przez Bank Ziemi, czy inwestor musi to robić na własny rachunek?

Jeśli grunt kupuje osoba fizyczna to osoba fizyczna rozlicza podatek, a jeśli firma to firma.

14. Jakie usługi planują Państwo wprowadzić w najbliższym czasie?

W najbliższym czasie wdrożymy formularze umożliwiające zamówienie online usługi geodety i geologa. Chcemy, aby klient nie kupował kota w worku. Przed wydaniem dużej kwoty naprawdę lepiej uzyskać co najmniej wstępną opinię geologa na temat kupowanego gruntu, zamiast głowić się później, że na kupionym terenie panują trudne i niekorzystne warunki gruntowo-wodne, które wymagają wysokich nakładów na posadowienie budynku na palach. Tak samo usługi geodezyjne są nieodłącznym elementem przy obrocie gruntami, chcemy, aby klient odwiedzający oddział Banku Ziemi mógł na miejscu zamówić podział gruntu, mapę do celów prawnych, zamówić obsługę geodezyjną budowy i zmierzyć wszystko, nawet to czego nie potrafią inni.

Dziękuję za rozmowę...

Na pytania odpowiadał Bartek Jankowski, twórca Banku Ziemi


Rozmawiał Tomasz Bar,
właściciel portalu www.finanseosobiste.pl

---

Zostań inwestorem gruntowym


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czy nieruchomości komercyjne zapewniają komfort pracy?

Czy nieruchomości komercyjne zapewniają komfort pracy?

Autorem artykułu jest Arkadiusz Jarucki



Firmy przenoszą się do nowych biurowców z myślą o prestiżu, ale też o lepszych warunkach pracy pracowników. Prawdą jest że zadowolony pracownik, dobrze czujący się w miejscu pracy, to również wydajny pracownik. Czy cel jest osiągany?

Nowoczesne nieruchomości komercyjne naszpikowane są techniką, ale czy zapewniają komfortowe warunki pracy i dobre samopoczucie? Wynajmując powierzchnię biurową, mimo wysokich kosztów najmu, nie zawsze masz wpływ na otaczające cię środowisko.

Poza szefem, współpracownikami i wygodnym krzesłem, czynnikami wpływającymi na komfort pracy są:
1. temperatura,
2. wilgotność,
3. prędkość przepływu powietrza.

W idealnym biurze każdy pracownik powinien mieć swoje pomieszczenie z możliwością dostosowywania temperatury powietrza do własnych potrzeb. Ze względów ekonomicznych nie widuje się takich biur. Czasami wyższa kadra zarządzająca ma własne pomieszczenia biurowe, jednak w większości wypadków pracownicy umieszczani są po kilka osób w pokojach, bądź w tzw. open space. Wystarczą dwie osoby do wywołania dyskusji czy w pomieszczeniu jest ciepło czy zimno. Im więcej pracowników tym trudniej ustalić stanowisko, a poziom agresji wzrasta. Częstą praktyką jest zmiana ustawień regulatora temperatury w momencie kiedy osoba siedząca w jego pobliżu odejdzie od stanowiska pracy.

Oczywiście nie ma takiego rozwiązania które satysfakcjonowałoby wszystkie strony, dlatego potrzebny jest kompromis. Są osoby które w zimę przychodzą w krótkich rękawkach i oczekują temperatury 26°C, ale trzeba im wytłumaczyć że cierpią na tym inni użytkownicy danego pomieszczenia, po drugie firma ponosi wyższe koszty eksploatacji biura i po trzecie przy takim podejściu traci ekologia czyli dobro nasze wspólne. Na koniec można wspomnieć że osoba taka szkodzi swojemu zdrowiu, narażając organizm na bardzo duże różnice temperatur po wyjściu z budynku na zewnątrz.

W nowoczesnych biurowcach wilgotność powietrza utrzymywana jest na poziomie 40-60% dzięki nawilżaczom współpracującym z centralami wentylacyjnymi. W polskich warunkach powietrze nawiewane na biura powinno być nawilżane w okresie zimowym. Problem w nawilżaniu polega na dużym poborze energii elektrycznej co ma wpływ na koszty eksploatacyjne, ale także na instalację elektryczną budynku. Przy złym projekcie budynku, lub złej obsłudze może się zdarzyć że w zimę muszą pracować zarówno nawilżacze jak i agregaty chłodzące (również bardzo energochłonne). Generuje to dodatkowe koszty energii elektrycznej i znacznie obciąża instalację elektryczną. Żeby zredukować koszty, nawilżacze są wyłączane, albo pracują na małej wydajności, a bezpośrednimi skutkami dla ludzi są wysuszone spojówki i gardło - kto pracuje w biurowcu kategorii A prawdopodobnie wie o czym piszę. Chociażby i z tego powodu nie warto przegrzewać pomieszczeń w których pracujemy.

Istotnym a niedocenianym czynnikiem wpływającym na komfort pracy, jest prędkość przepływu powietrza. Często jest tak, że temperatura powietrza jest bardzo dobra, a mimo to użytkownicy biur skarżą się na zimno. Przy źle dobranych i rozmieszczonych kratkach wentylacyjnych (nawiewnych i wyciągowych) wytwarza się przykry efekt przeciągu. Mimo że polskie normy określają maksymalną prędkość przepływu powietrza, zdarza się że jest ona przekraczana.

Ponieważ dużą część życia spędza się w pracy, dobrze jest przed wyborem miejsca na biuro dokładnie sprawdzić co właściciel nieruchomości może nam zapewnić. Niestety nie wystarczy do tego wiedza ogólna. Technika w nowoczesnych budynkach jest na tak wysokim poziomie, że wiarygodną opinie o nieruchomości może przedstawić ekspert w tej dziedzinie. Warto zainwestować w dobre rozeznanie budynku, bo później zaprocentuje to lepszym zdrowiem i większą wydajnością pracowników.

---

Arkadiusz Jarucki
AREX Technical Consulting
www.arexTC.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

wtorek, 22 marca 2011

Dlaczego ziemia rolna to najlepsza inwestycja?

Dlaczego ziemia rolna to najlepsza inwestycja?

Autorem artykułu jest Bank Ziemi



W natłoku płynących z każdego medium informacji o kryzysie, stratach na giełdach, w funduszach inwestycyjnych czy upadłościach banków, każdy z nas zastanawia się, jak uchronić nasze aktywa, będące często dorobkiem całego życia.

Odpowiedzią na tak postawione pytanie jest często twierdzenie, że tylko złoto stanowi gwarancję zachowania swoich aktywów w trudnych czasach. Można byłoby się zgodzić z tą tezą, gdyby nie znacząca uciążliwość związana z jego przechowywaniem, kosztami jego zabezpieczenia, stratami przy szybkiej sprzedaży w lombardach lub stres związany z jego fizycznym posiadaniem.

Wyobraźmy sobie, że posiadamy skrytkę bankową na jego przechowywanie. I wyobraźmy sobie, czy przy sytuacjach nadzwyczajnych mielibyśmy do niej dostęp i czy cokolwiek byśmy tam znaleźli po odwołaniu tego stanu?

Dlatego, jako najlepszą inwestycję, polecam ziemię rolną kupowaną w różnych kawałkach, w różnych gminach, w pobliżu większych miast i na turystycznych regionach (Góry i Mazury). Jest to sposób na dywersyfikację szczególnie dla osób które wyczerpały już swoje priorytety inwestycyjne.

Dlaczego akurat ziemia rolna ?

Najważniejszym kryterium jest oczywiście zwrot z zaangażowanego kapitału zarówno w krótkim, średnim jak i dłuższym horyzoncie czasowym. W każdym ujęciu zwroty z kapitału są lepsze niż w przypadku innych instrumentów finansowych, nie mówiąc nawet o lokatach bankowych czy obligacjach. Średni roczny zwrot z kapitału to 20-30 procent. Ale zdarzają się lata w których "szaleństwo zakupów" nakręca koniunkturę nawet powyżej 100 procent rocznie.

Zjawisko to zauważyło już spora liczba osób fizycznych, firm, banków funduszy a nawet państw, które bez rozgłosu wykupują tereny innych państw, dając początek erze agrokolonializmu. NA przykład, w 2008 roku Chiny kupiły ponad 2 mln hektarów ( głownie na Filipinach, w Laosie, Indiach), Korea Południowa kupiła ponad 2,5 mln ha (głownie w Mongolii,Sudanie i na Madagaskarze), Arabia Saudyjska kupiła ponad 1,6 mln ha (głownie w Indonezji i Sudanie), Libia kupiła ponad 250 tys ha na Ukrainie To są transakcje o których wiemy. A o ilu jeszcze nie wiemy?

Dlaczego więc ziemia rolna ma taką tendencję do wzrostu cen?

Odpowiedź można sprowadzić do jednej prostej przyczyny - jest to dobro ograniczone i niepowtarzalne, którego nie można ani wyprodukować, ani zmagazynować. Można natomiast w zależności od sytuacji traktować jako tereny rolne, budowlane, kopalniane i do wielu innych celów, w tym również strategicznych.

Polska specyfika, od momentu wejścia do Unii Europejskiej w 2004 roku, wprowadza wiele dodatkowych bonusów w przypadku jej posiadania, a mianowicie:
- dopłaty bezpośrednie do hektara, które z każdym rokiem są coraz większe
- możliwość otrzymania przez rolnika Renty Strukturalnej na którą może przejść – przy określonych warunkach – w wieku 55 lat
- dopłaty przez okres 20 lub 15 lat przy zalesieniu terenu rolnego
- korzystanie z innych Programów Rozwoju Obszarów Wiejskich jak np. Młody Rolnik

Poza tym przy posiadaniu powyżej jednego hektara zawsze można liczyć na ubezpieczenie w Kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego.

Jednak to co stanowi o potencjalnie dużym zwrocie z inwestycji to możliwość przekwalifikowania gruntu rolnego w grunt budowlany lub siedliskowy. Dalsze doprowadzenie infrastruktury (media, drogi) do tego terenu oraz jego sprzedaż gwarantuje ponadprzeciętne zyski. Dlatego długofalowe działania na tym polu można śmiało traktować jako budowanie swojego prywatnego filaru emerytalnego.

Źródło: Bank Ziemi, Bartek Jankowski, doradca obrotu ziemią 18-08-2009

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak w Polsce respektuje się prawo własności

Jak w Polsce respektuje się prawo własności

Autorem artykułu jest Piotr Waydel



Polska jest jedynym krajem na swiecie, który nie rozliczył przestepstw i grabieży z okresu powojennego. Do tej pory obowiązujące są dekrety Stalina.

Pod koniec II wojny światowej Stalin zaczął się przygotowywać do okupacji Polski. Na jego zlecenie 20 lipca 1944r. w Moskwie powstał tymczasowy organ władzy wykonawczej - PKWN, który miał za zadanie realizować politykę Stalina w Polsce. W jego skład wchodzili agenci NKWD i GRU, np. Bolesław Bierut. PKWN działał do końca 1944 roku i zdążył w tym czasie, 6 września 1944r., wydać tzw. „Dekret o Reformie Rolnej". Za utrudnianie jego realizacji przewidziano bardzo surowe kary, do kary śmierci włącznie.

Na podstawie Dekretu o Reformie Rolnej, bez żadnego odszkodowania, wypędzono z majątków wszystkich właścicieli wraz z rodzinami. Podobno niektórym oferowano jakieś lokum zastępcze, ale ja znam tylko takie przypadki, w których nie pozwolono zabrać nawet rzeczy osobistych. Mojemu dziadkowi i rodzinie pozwolono zabrać jedynie to, co mieli w danej chwili na sobie i w ręku. Zakazano im również osiedlania się w powiecie, w którym znajdował się majątek. W ten sposób 350 tysięcy osób pozbawiono dachu nad głową i podstaw bytu. W sumie zabrano 17 tysięcy majątków ziemskich, o średniej wielkości 260 ha.

Przyjrzyjmy się teraz aspektowi prawnemu tej historii. Dekret o Reformie Rolnej, który był złodziejskim prawem, ale jednak prawem obowiązującym w PRL, wyraźnie precyzował, na co muszą być przeznaczone ziemie zabrane właścicielom - miały być przekazane rodzinom chłopskim. Jednak z zagrabionych ziem tylko niecałe 25% rozparcelowano między 387 tysięcy rodzin chłopskich (średnio 3 ha na rodzinę). 3,8 miliona hektarów, a więc ponad 75% ziem odebranych na podstawie Dekretu o Reformie Rolnej, nie zostało rozdzielonych między chłopów. Tym samym nie został spełniony podstawowy warunek reformy rolnej. Jak widać, 75% odebranych ziem zostało najzwyczajniej w świecie ukradzione przez państwo, bez żadnych podstaw w ówcześnie obowiązującym prawie polskim.

Drugim aspektem w tej sprawie jest to, że przeprowadzenie reformy rolnej było bezzasadne z ekonomicznego punktu widzenia. Z punktu widzenia produkcji i kosztów nie trzeba nikomu tłumaczyć całkowitego braku opłacalności rozdrobnienia dużych gospodarstw na 3 hektarowe. Natomiast spory procent z nierozdzielonych terenów ulegał stopniowej, lecz nieuniknionej degradacji i dewastacji.

Wobec tego, że przyjęte rozwiązania nie respektowały ówczesnego prawa i rozmijały się całkowicie z rachunkiem ekonomicznym, można by się zastanowić, co przesądziło o ich realizacji? Czyż prawdziwym powodem przeprowadzenia „reformy" nie była chęć zniszczenia ziemiaństwa polskiego - jako największego wroga w podporządkowaniu Polski Stalinowi, oraz potrzeba podważenia podstawy porządku prawnego i społecznego - prawa własności?

W Polsce przed wojną istniało około 5 tysięcy pałaców i ponad 16 tysięcy dworów. Wiele z nich to perełki myśli budowlanej i architektonicznej, a wszystkie stanowiły bezcenny wkład Polski w kulturę i tradycję. Reforma rolna zabrała im właścicieli, co doprowadziło do niespotykanej w historii świata od czasów Wandali dewastacji.

W chwili obecnej tylko 160 dworów i 80 pałaców zachowało w mniejszym lub większym stopniu prawo do takiej nazwy. Jednak w żadnym z nich nie przywrócono stanu sprzed wojny. Przeważnie brakuje infrastruktury i w różnym stopniu parku.
Oznacza to, że z tych obiektów pałacowo-parkowych i dworskich, które przetrwały wojnę, czasy PRL przeżyło tylko kilka procent, a ostatnich kilkanaście lat tylko niewiele ponad 1%!

Polska jest jedynym krajem, z postkomunistycznego obozu (nie licząc Rosji, Białorusi i Ukrainy), który nie podważył stalinowskich dekretów i nie zwrócił zagrabionego mienia. W pozostałych krajach naszego regionu już dawno zostało to załatwione.

W Czechosłowacji problem uregulowano, gdy było jedno państwo 2 października 1990 r. Zastosowano metodę zwrotu zagrabionego mienia, a odszkodowanie wypłacano tylko tam, gdzie nie byłoby to możliwe.

W Niemczech ustawę przyjął jeszcze parlament NRD w czerwcu 1990 r. Zwrócono nawet własność skonfiskowaną w latach 30 po dojściu Hitlera do władzy, z uwzględnieniem amortyzacji majątku i odszkodowania do określonej w przepisach wysokości.

A w Polsce, co jeszcze bardziej zastanawiające, zdecydowana większość obiektów zabytkowych, które przeżyły czasy PRL, popadła w totalną ruinę w ostatnich latach.
Tylko 60 pałaców i dworów wróciło do przedwojennych właścicieli. Wcale nie oznacza to jednak, że sprawiedliwości dziejowej stało się zadość. Zostały sprzedane, a nie zwrócone. Dużo więcej zostało sprzedanych nowym właścicielom, bez respektowania prawa pierwokupu potomków przedwojennych właścicieli.

Polska jest również jedynym krajem w Unii Europejskiej, który nie podpisał „Konwencji o ochronie dziedzictwa architektonicznego Europy". Nic dziwnego, skoro w ostatnich latach tak wiele zabytków architektonicznych uległo unicestwieniu po stracie nawet tak złych zarządzających, jakimi były władze komunistyczne. Odszedł zły gospodarz, ale na jego miejsce nie ma żadnego. Ale władzom wydaje się, że oddanie ojcowizny prawowitym właścicielom jest zdecydowanie gorszym faktem medialnym, niż likwidacja zabytków architektury i kultury.

Przedstawiciele rządu podają, że nie ma możliwości zwrócenia roszczeń w naturze. Tam, gdzie ziemia została rozparcelowana, jest to rzeczywiście niemożliwe. Ale w bardzo wielu przypadkach jest to nieprawda. Znaczne tereny należą do Państwa i są cały czas rozprzedawane lub wydzierżawiane. Poza tym, ponad 2,5miliona hektarów ziemi wciąż znajduje się w rękach agencji państwowych, a ilość tej ziemi jest wystarczająca, by zaspokoić większość roszczeń. Podjęcie takiej decyzji to zysk dla praworządności i dla gospodarki , jako że większość tych ziem leży w tej chwili odłogiem, a ziemianie zawsze byli dobrymi gospodarzami.

Na podstawie podobnych dekretów zostało ograbione ponad 10% społeczeństwa. Dotyczy to przecież również właścicieli fabryk, kamienic, aptek, lasów, obligacji. Rząd stalinowski zabierał nawet małe warsztaty rzemieślnicze, przymusowo wcielając je do spółdzielni.

Część z byłych właścicieli została wymordowana, część wymarła po spędzeniu wielu lat w więzieniach, wiele z nich wyemigrowało. Zdaje się, że pozostawiając sprawę reprywatyzacji nie załatwioną, kolejne władz państwowe liczą na to, że w miarę upływu czasu szeregi byłych właścicieli... znacznie się przerzedzą.

A przecież na początku przemian ustrojowych w rękach państwa znajdowało się wielokrotnie więcej, niż potrzeba było na pokrycie roszczeń. Większość z tego majątku uległa zniszczeniu, część sprzedano za bezcen zamiast zwrócić właścicielom, by dzięki właściwemu zarządzaniu mogła przynosić korzyść całemu społeczeństwu.

Po przystąpieniu do Unii Europejskiej, gdy ceny ziemi i nieruchomości poszybowały w górę, reprywatyzacja okaże się dla Polski znacznie droższa. Zwłaszcza, że przypadki reprywatyzacyjne trafiają masowo do Strasburga, a Polska przegrywa je wszystkie po kolei, płacąc dodatkowo - z kieszeni nas wszystkich- niebotyczne koszty sądowe.

Reprywatyzację trzeba przeprowadzić! Im wcześniej tym lepiej!

Oprócz tego może powstać wiele dodatkowych spraw, związanych z pozwami zbiorowymi.


Piotr Waydel, Maciej Rydel
Polskie Towarzystwo Ziemiańskie
Zarząd Główny

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl